czwartek, 29 grudnia 2016

Postanowienia noworoczne

Brak chęci i weny twórczej spowodował, że mój blog po prostu zamarzł. W ostatnich dniach wydarzyło się mnóstwo rzeczy. Z Weroniką wszystko sobie wyjaśniliśmy ale chyba największym sukcesem jest pogodzenie się z Emilką. Nie mogłem już dłużej patrzeć na to jak dziewięcioletnia przyjaźń się wypala. W sumie namówiła mnie do tego Justyna. Weszliśmy na ten temat i jakoś tak poszło, że w końcu się zdecydowałem przeprosić. Zrozumiałem swój błąd ponieważ los postawił mnie w takiej sytuacji, że teraz żałuję, iż trzy miesiące temu zostawiłem Emilie w podobnej atmosferze. Teraz ją rozumiem i wiem jak ona musiała się czuć. Żałuję wszystkiego co na tym blogu pisałem i odwołuje te słowa. Weronika, która mnie do tej kłótni namówiła narazie niech nie wie co się stało. Jak będzie spostrzegawcza to zauważy, a jak nie - to nie.
W nadchodzącym roku chciałbym zmienić kilka rzeczy. Pierwsza, którą po części już zrobiłem to być bardziej otwartym. Nie kryć się z myślami, być szczerym. Kolejna to więcej pisać tu na blogu. Może nie wieje tu pustką lecz z systematycznością kiepsko. Trzecia rzecz, chyba ostatnia to znaleźć czas na naukę tureckiego. Skończyłem znając parę słów i wyrażeń. Pora postarać się nauczyć czegoś więcej. Muszę w końcu założyć zeszyt "przedmiotowy" ^_^

Na koniec chciałem wszystkim życzyć Szczęśliwego Nowego Roku. Niech spełnią się wszystkie marzenia, niech we wszystkim się wam powodzi i oczywiście zdrowia i jeszcze raz zdrowia.

środa, 30 listopada 2016

Im dalej w las tym ciemniej

Im dalej w las tym ciemniej...

Mijają dwa miesiące od kłótni z Emilią... Tosi już nie ma... teraz kolejny problem, jak dla mnie o wiele poważniejszy...
Pomyśleć, że zaczęło się od głupiego projektu z angielskiego. Mieliśmy nagrać filmik "Romeo and Juliette". w grupie byłem ja, Justyna, Klaudia, Weronika i Dominika. Później Dominika zrezygnowała. Zastąpiliśmy ją Iwoną. Wszystko było dobrze, aż w końcu Weronika we środę źle się poczuła. Zaczęła nam robić awantury, że ona z nami tego nie nagra. Termin był tuż, tuż... Julie zagrała Laura. To było z jednej strony dobre posunięcie, gdyż filmik jest już gotowy. Złą stroną jest to, że Weronika jest na nas o to wszystko wściekła. Wściekła do tego stopnia, że potrafiła napisać mi wiadomość SMS "To ja skończyłam tę przyjaźń, a raczej znajomość. Toksyczną znajomość. TO KONIEC". Co z tego wyniknie? Nie mam pojęcia, czas pokaże...

wtorek, 15 listopada 2016

Teraz tylko lepiej

Wszystko w końcu wraca do normy. Czas kłótni i milczenia się skończył. Nawet Tosia wyzdrowiała. Jeszcze nie do końca ale jest już coraz lepiej. Martwi mnie tylko zachowanie Laury. Z Iwoną już wszystko wyjaśnione ale Laura wyraźnie ma jakiś problem. Nic nie chce powiedzieć. Nie wiem czy dalej próbować ją pocieszać, pytać czy wszystko ok, czy zostawić ją w spokoju.

Pomyśleć , że już mija połowa trzeciego miesiąca w nowej szkole. Do tłoku już się przyzwyczaiłem. Klasa jeszcze wydaje się fajna. Widać , że dużo osób się stara aby była fajna atmosfera. Dużo nie oznacza jednak, że wszyscy. Nie wyciągam jednak narazie wniosków.
Kolejne przysłowie na listopad: "Głupcy o sobie zawsze dobrze rozumują"
Myślę , że wszyscy się z tym przysłowiem zgodzą. Dookoła nas są ludzie, którzy bez względu na to czy ktoś robi źle czy dobrze to nie ma znaczenia bo muszą mu przytaknąć. Jeśli chodzi o środowisko szkolne to w każdej klasie jest "elita", która patrzy na wszystkich z góry. Dopuszcza do siebie tylko i wyłącznie nieliczne osoby tak "inteligentne" jak oni. Bardzo mnie denerwuje jak ktoś uważa, że z 36- osobowej klasy da się zrobić jeden zespół, w którym w dodatku wszyscy się kochają. W tak licznej grupie nieuniknione jest powstanie grupek maksymalnie liczących 6 osób. Według mnie to jest takie maksimum jeśli mówić o zgranym zespole. Nawet śmie twierdzić, że i to jest już za dużo. Mam do tego podstawy. Na przykład nasz projekt z angielskiego. Jest 6 osób. Chociaż jeden raz musimy się spotkać wszyscy. Ustaliliśmy termin na ten czwartek zaraz po lekcjach. Wszyscy się zgodzili, a teraz okazuje się, że już jedna osoba "nie da rady". NIEODPOWIEDZIALNOŚĆ! Mamy jeszcze tylko tydzień żeby to zrobić i nie dostać jedynki, a ktoś mi będzie mówić "Ale spokojnie mamy czas". Jak słyszę takie zdanie to już mam dosyć bo ja zawsze staram się zrobić wszystko wcześniej i mieć spokój, a nie myśleć, że mogę się nie wyrobić. Bez sensu jest stresowanie się czymś czego można uniknąć. Według mnie lepiej byłoby zrobić to w cztery osoby, a te dwie,  które nie chcą i tłumaczą się brakiem czasu niech się same martwią.
Chociaż tyle, że nie mam już tak dużego problemu wyjść przed 36 osób na środek i coś mówić. Uważam to za swój największy sukces. Zastanawiam się jak do tego doszedłem i nie umiem odpowiedzieć na to pytanie.

poniedziałek, 31 października 2016

Sukcesy i porażki

Sukcesy przeplatane porażkami. Z jednej strony jestem szczęśliwy, z drugiej załamany. Jest jednak myśl, która podnosi mnie na duchu. "To ostatnie trzy lata i później studia". Od uwolnienia się z obowiązku integracji z klasą dzieli mnie już coraz mniej czasu. Nie będzie przymusu poznawania innych ludzi. Nie będzie obaw przed tym jak będę odbierany przez społeczeństwo bo po prostu będę miał to gdzieś i do niczego nie będzie mi to potrzebne aby mnie wszędzie wielbiono. Teraz jednak tego nie ma i trzeba zejść na ziemię. Osoby, które znam bardzo się zmieniają. Jakby całe to liceum, ta klasa spowodowała, że każdy uległ jakiejś przemianie. Zauważyłem u siebie, że gdy wychodzę na środek sali nie trzęsą mi się ręce. Jestem zestresowany ale nie tak jak w gimnazjum. Czy udało mi się pokonać w części ten strach? Mimo tego sukcesu musi być oczywiście coś nie tak. Na wf-ie znów się zaczęło. Po ostaniej grze w piłkę nożną jeden z idiotów zapytał dlaczego stoję jak kołek w dupie. Jak zwykle nie wykazałem się ciętą ripostą i odpowiedziałem pytaniem na  pytanie. "A co mam latać? ". Niby się zamknął ale ta odpowiedź nie była taka jaką chciałbym aby usłyszał. Niestety nie umiem wymyśleć tak na poczekaniu jakiejś kulturalnej aczkolwiek szczerej odpowiedzi.
Laura i Iwona natomiast bardzo się zmieniły ale na gorsze. Coraz rzadziej ze mną rozmawiają, obrażają się o byle co. Czasami mam wrażenie jakby moja obecność je nudziła albo nawet wkurzała. Kiedyś Iwona powiedziała mi "żebym szedł sprawdzić czy nie ma mnie w szatni". Zaśmiałem się i rzuciłem żeby sama sobie poszła. Zapadła cisza po czym znów się odezwała: "Masz bardzo specyficzne poczucie humoru". Po dziś dzień nie za bardzo rozumiem o co jej chodziło. Laura natomiast  (jak pisałem we wcześniejszym poście) zaczęła mnie zupełnie ignorować. Rozmawia ze mną praktycznie tylko na polskim bo wtedy z nią siedzę. Tak na przerwach to zazwyczaj tylko odpowiada tak lub nie.
Nie wiem w końcu czy to inni się zmieniają, czy tak jak powiedziała mi Emilia jestem zupełnie innym człowiekiem niż dawniej.
Oprócz tego co burzy się w szkole musiało jeszcze się coś w domu jeszcze zawalić. Całkiem niedawno Tosia była chora. Poszliśmy z nią do weterynarza. Dostała parę zastrzyków i znów wyzdrowiała. Jednak dwa dni temu po wizycie kontrolnej na jaw wyszło coś niepokojącego. Jakby jeszcze tego było mało Tosia ma sparaliżowane tylnie łapki. Dzisiaj po kolejnej wizycie i zastrzykach pani weterynarz pinformowała nas, że nic się nie poprawia i w dodatku Tosia traci na wadze. Powiedziała także, że jeśli to się nie zmieni, to świnka opadnie z sił i aby się nie męczyła trzeba będzie ją uśpić...

piątek, 21 października 2016

Znów wszystko się burzy

Dzisiaj Emilia do mnie znów pisała. Chciała przeprosić i zacząć wszystko od nowa. Ja jednak napisałem,  że nie mogę wybaczyć czegoś takiego i nie da rady dalej ciągnąć tej przyjaźni. Wymieniliśmy kilka słów. Mogę teraz stwierdzić, że to już definitywnie koniec. Już nie ma przyjaźni i problemu. Po tej rozmowie zablokowała mi dostęp do swojego bloga. Nie mam pojęcia jak. Prawdopodobnie zmieniła adres.

Wrażenia po wycieczce klasowej do Zawoji mieszane. Było fajnie. Zacznę od początku.

Wyjechaliśmy o 8. W autobusie siedziałem sam. Jak za dawnych czasów. Całą drogę słuchałem muzyki. Gdy dojechaliśmy od razu był problem z pokojami. Na szczęście udało się zaraz go rozwiązać. Miałem pokój z Michałem i Jarkiem. Na początku było drętwo. Potem jednak zaczęliśmy trochę gadać. Michał zdecydowanie należy do osób, które nie mają żadnych lęków społecznych. Cały czas się wygłupiał. Starał się rozruszać atmosferę.
Praktycznie przez pierwszy dzień poszliśmy tylko do muzeum Babiogórskiego PN. Trzymałem się o dziwo z Natalią, a nie z Laurą. Ona nawet nie zwracała na mnie uwagi.
Noc była ciężka. Łóżko było tak niewygodne, że spałem tylko cztery godziny. Rano byłem wykończony. W planach mieliśmy park linowy. Ja nie poszedłem bo byłem w gimnazjum i mi się nie podobało. Za to razem z panią i kilkoma innymi osobami poszliśmy na spacer wśród drzew na 16m nad ziemią. Przezwyciężyłem swój strach i wyszedłem na górę. Widok nie był piękny ale bylem z siebie dumny.
Po powrocie do ośrodka był obiad. Po nim mieliśmy czas wolny. Razem z Jarkiem i Julią graliśmy w ping ponga. Wieczorem po kolacji miał być film. Klasa wybrała mecz, a potem Top model. Ja z Natalią jednak wykorzystaliśmy rzutnik przygotowany do karaoke i włączyliśmy Niezgodną. W przerwie meczu cała hałastra przyszła do nas i zaczęła grać w ping ponga, szeleścić. Parę osób się zainteresowało ale nie na długo. Gdy tylko minęło 15 minut wszyscy wyparowali. Mieliśmy spokój. Później przyszła wychowawczyni. Posiedziała z nami trochę dłużej i też poszła.
Po tym wróciliśmy do pokojów. Pogadaliśmy we trójkę przed snem. Wydawali się normalni. W trzecim dniu. Poszliśmy do centrum alpinistyki. Mało ciekawe. Po tym mieliśmy obiad i czas na spakowane rzeczy. Wróciliśmy do domu o 16.

Pisaliśmy na grupowym czacie. Wygłupialiśmy się jak zawsze. Nagle zapadła cisza wiec zapytałem czy jest tam kto? Nagle ni z gruszki, ni z pietruszki Szymon napisał "trzeba było tyle gadać na wycieczce, a nie teraz pisać". Zrobiło mi się głupio. Nie wiedziałem co napisać. Zapadła kolejna cisza.
Oprócz tego, jeszcze na wycieczce, w drugim dniu, Laura bardzo mnie zaskoczyła. Gdy padło pytanie o seriale powiedziałem,  że oglądam Wspaniałe Stulecie, a ona "baby takie rzeczy oglądają".
Kolejną sytuacją był wczorajszy projekt na przedsiębiorczości. Grupa Jarka, Michała, Julii i Patrycji nie przygotowała projektu. Narazie nie za bardzo wiadomo o co chodzi ale zapytałem Michała więc może niedługo odpisze. Jarek twierdzi,  że to wina Michała.
Klasa wydaje się coraz bardziej podejrzana. Ciekawe co z tego wyniknie ale wydaje mi się, że nie wszyscy za sobą przepadają.

środa, 5 października 2016

Świadomość decyzji

Dzisiaj chciałbym poruszyć temat, który po części łączy się z ostatnim protestem przeciwko ustawie antyaborcyjnej, który z resztą uważam za bezsensowny. Chodzi mianowicie o Invitro.
Nie będę tłumaczył co to jest bo to wie chyba każdy, lecz skupię się na sposobie w jaki się to wykonuje i skutkach.
Więc pierwszym krokiem jest pobranie materiału genetycznego od mężczyzny i kobiety. W laboratoryjnych warunkach plemniki i komórka jajowa zostają połączone  (dochodzi do sztucznego zapłodnienia). Zarodki, bo jest ich zazwyczaj pięć rozwijają się najpierw w laboratorium. Gdy "urosną" jeden z nich jest wybierany przez rodziców i umieszczany w łonie matki. Wybierany dlatego, że mamy możliwość wybrania sobie dziecka np. z niebieskimi oczkami. Tak jak byśmy poszli do marketu i powiedzieli poproszę to dziecko z niebieskimi oczkami.
Co się dzieje z pozostałymi. W Polsce nie ma prawa, które o tym by wspominało, dlatego też są umieszczane w lodóweczkach.
Jedno dziecko nazywane przez niektórych embrionem rozwija się jak normalne, a pozostałe nie mogą ani się urodzić, ani umrzeć.
Zostawmy teraz metody i przejdźmy do skutków. Pomyślcie, że macie przed sobą 5-letnie dziecko i spróbujcie mu wytłumaczyć, że tatuś nie jest jego prawdziwym tatusiem. Jest dzieckiem z invitro i jego prawdziwy tatuś jest nie znany. Może gdy dziecko dorośnie łatwiej będzie mu zrozumieć tą sytuację?
Niektórzy rodzice natomiast nigdy nie mówią o tym dziecku.
Następnym skutkiem i faktem jest to, że dawca materiału genetycznego jest anonimowy.
Wyobraźmy sobie sytuację: jest dwoje zakochanych. Biorą ślub. Chcą mieć dziecko. W siódmym miesiącu ciąży okazuje się, że dziecko jest chore,  a małżonkowie są rodzeństwem. Zaraz, zaraz, jak to? A no tak, że są dziećmi z invitro i mają wspólnego ojca - dawcę plemników, z których powstali. Postawcie się w takiej sytuacji.
Mam nadzieję, że w sposób obrazowy i zrozumiały wytłumaczyłem o co mi chodzi. Według mnie władze powinny zakazać invitro tak samo jak aborcji i ułatwić procedurę adopcji dzieci z domów dziecka. Do czego to doszło, że możemy zrobić sobie dziecko jakie się nam podoba i w dodatku bezkarnie możemy je zabić jeśli się nam nie podoba. Jeszcze raz powtórzę. To tak jak pójść do marketu, kupić produkt, stwierdzić "nie podoba mi się" i wyrzucić bo brzydkie lub uszkodzone. Nie wiem skąd się to bierze? Z niewiedzy? Czy może z powodu braku sumienia? Zwolennicy niech odpowiedzą sobie na to pytanie.

wtorek, 4 października 2016

Miesiąc minął

Pomyśleć, że już minął miesiąc szkoły. Ognisko klasowe za nami. Nie wiem jak było ale na szczęście wszyscy wrócili cali. Muszę się pochwalić, że znam prawie wszystkich z klasy. Przyzwyczaiłem się do nowego otoczenia ale mimo wszystko brakuje mi gimnazjum. Natasza się już ze mną nie kłóci i nie wydziera się jak źle mówię po rosyjsku. Gabryśka nie powtarza swoich mądrości typu "Bez ryzyka nie ma zabawy". Baśka nie wymądrza się w swój wredny sposób.
W sumie nie mam teraz o czym pisać na blogu :)
Dawniej posty pojawiały się nawet codziennie, a teraz co miesiąc albo nawet rzadziej.
Chcieliśmy z Weroniką iść do gimnazjum ale nas nie wpuścili bo "trzeba mieć zgodę pani dyrektor". Oczywiście nie zrezygnowaliśmy ale narazie nie ma czasu bo jest dużo nauki.
Prawdę mówiąc wolałbym pójść do liceum w dawnym składzie, nawet z Baśką. Wolałbym się z nimi kłócić niż tak jak teraz próbować utworzyć jakieś relacje z trzydziestoma osobami.
Na szczęście to tylko trzy lata i studia. Żadnej klasy, integracji i tym podobnych. Czekamy na to z Justyną.
Jak to powiedziała wychowawczyni "są osoby przebojowe, które cały czas się śmieją i maja mnóstwo znajomych, a są tez takie, które są introwertykami, trudno zdobywają znsjomych ale mają dwoje prawdziwych przyjaciół". Zdecydowanie należę do tych drugich. Natalia pytała ostatnio o Emilke ale nic jej nie powiedziałem, że się pokłóciliśmy. Jeszcze przyjdzie na to czas. O całej sytuacji wiedzą Laura, Iwona, Justyna no i Weronika. Tyle osób wystarczy narazie.
Na październik znalazłem kolejne przysłowie, tym razem na literę D. "Dlatego dzwon głośny, że wewnątrz próżny". Co niektóre osoby w klasie takie są. Głośno o nich cały czas, ale co z tego jak rozumu za grosz nie mają. Trzeba jednak policzyć do dziesięciu i trzymać język za zębami żeby kogoś nie urazić.

wtorek, 27 września 2016

"Alkohol rozgrzewa" - ktoś tu nie był na lekcjach chemii

W nowym liceum odnajduję się już coraz lepiej. Mniej więcej znam już nawet podział godzin. Gorzej z zapamiętywaniem osób z klasy. Mam czasami wrażenie, że rozmawiam z kimś i nagle zapominam jak ta osoba ma na imię. Myślę jednak, że jeszcze trochę czasu i będę mógł wymienić wszystkich z imienia i nazwiska.
Juz dwa razy "występowałem" przed całą klasą. Pierwszy raz na religii. Katecheta poprosił mnie i Justynę żebyśmy wyszli na środek i udawali rodziców, którzy chrzczą dziecko. Wszystko dobrze gdyby nie późniejszy komentarz Laury. Stwierdziła, że gdy podniosłem "niby dziecko" na rękach to skojarzyło się jej to ze sceną z "Króla lwa". Uświadomiłem sobie dlaczego wszystkim było tak wesoło.
Drugi raz był na fizyce gdy miałem udawać księżyc kręcący się wokół Ziemi czyli drugiego Mateusza. Tutaj znów wlazłem w stojak do mapy co również wywołało śmiech.
Dzisiaj jednak odegrała się scena mrożąca krew w żyłach. Nasza jak dotąd spokojna pani od polskiego pokazała swoją ciemną stronę mocy. Gdy cała klasa rozwrzeszczana bawiła się w najlepsze nie słuchając co pani mówi o teście, który pisaliśmy straciła cierpliwość. Stanęła przy biurku i pełna wściekłości ale jakże spokojna zaczęła trzy razy walić bryloczkiem  (raczej ołowianą kulą) o biurko. Raz, drugi, trzeci!!! A za czwartym pęk kluczy (i bryloczek) uderzył o ziemię z impetem.
- Co to ma być. (Mówiła dalej ze spokojem ale dziwnie piekielnym tonem) Ja wam mówię co miało być napisane poprawnie w teście, a wy mnie macie w du... żym poważaniu! Jak tak dalej będzie to wprowadzę taki terror, że każdy jedynkę dostanie.
Zapanowała kompletna cisza, a pani wróciła do lekcji i omawiania testu. Myślałem, że dostanę zawału gdy zaczęła walić o stół tą kulą. Po chwili znów rozległy się szepty i pani chwyciła za myszkę od komputera. Ja odruchowo zatkałem uszy, a Laura do mnie tekstem " Tylko niech myszą nie rzuca". Obydwoje się zaśmialiśmy i zadzwonił dzwonek.
Jest jednak jedna rzecz, która mnie niepokoi. Na grupowym czacie na Facebooku wyszły ciekawe informacje. Było ich dużo ale przytoczę tylko dwie, a będziecie wiedzieć o co chodzi.

Jeden z chłopaków: To gdzie robimy klasowe ognisko? Trzeba kupić %%% i znaleźć ciepłe miejsce żebyśmy nie zmarzli.
Jedna z dziewczyn: Przecież alkohol rozgrzewa.

środa, 7 września 2016

Zapowiadają się trzy wspaniałe lata?

Dzisiaj był dzień "integracji" w naszej szkole. Moje wszelkie wątpliwości zostały rozwiane. Nasza klasa zdecydowanie jest super. Wszyscy są mili i otwarci. Razem ze mną chodzą do tej samej klasy Justyna, Laura i Iwona. Dzisiaj Weronika również się przepisała z Krakowa. Wszyscy powoli poznajemy resztę. Ja zaprzyjaźniłem się z dziewczyną, która lubi Turcję i turecki tak jak ja. Oprócz tego okazało się, że chodzę do klasy razem z Natalią, z którą chodziłem do podstawówki. Tą co pokłóciła się z Emilką, a potem ze mną. No ale wracając do dzisiejszego dnia - podobało mi się bardzo gdy mieliśmy stworzyć własny regulamin, czyli mówiliśmy co chcielibyśmy doświadczyć w klasie, a czego nie. Padły kluczowe słowa.
- Wszyscy mają być szczerzy
- Mamy nawzajem sobie pomagać i także bronić się  (jeśli będzie taka potrzeba)
- Nikt nie może się wywyższać
- Klasa ma być jedną grupą, w której każdy się szanuje i nie tworzą się podgrupy.
Z tym ostatnim to nie tak do końca. Powiem tak - w tak licznej grupie nieuniknione jest powstanie podgrup. Nigdy nie jest tak żeby wszyscy się lubili. Ustaliliśmy, że gdyby tak się stało, to te grupy nie powinny ze sobą konkurować, a starać się tego podziału nie tworzyć. Oprócz tych zasad graliśmy w różne gry pomagające nam poznać siebie nawzajem. Jedynym problemem jest jak narazie przestawienie się z dużego i przestronnego gimnazjum do małej zaludnionej ciasnotki. Oprócz tego narazie jest świetnie i oby tak dalej. Emilka kiedyś powiedziała, że Kraków to był najlepszy wybór w jej życiu i wstydziłaby się do Skawiny wrócić. Nie dziwię się po tym co zrobiła. Mogę tylko życzyć jej szczęścia i pogratulować "najlepszego " wyboru w życiu.

czwartek, 1 września 2016

Dosyć udawania

Rozpoczęcie roku szkolnego 2016/2017 uważam za udane. Miła wychowawczyni, nawet znośni  (narazie) uczniowie. Pierwszy dzień nawet minął szybko. Jutro idę na 8:00 i wychodzę o 11:25. Pewnie w inny dzień będziemy siedzieć w szkole do 16 za takie wygody w piątek. Jak co miesiąc - wyjątkowo dwa przysłowia na kolejną literę. Szkoła to jednak najmniejszy stres tego dnia.

Właśnie godzinę temu podjąłem ważną decyzję. Powiedziałem Emilce, że znam jej tajemnicę. Zmotywowało mnie to, że Justyna już też zna prawdę. Zaraz wszystko wyjaśnię lecz wcześniej pozwolę sobie trochę objaśnić sytuację. Więc...
Emilia jak wiecie ma chłopaka. Jak myślicie co mogło się stać w zeszłe wakacje gdy Radek do niej przyjechał i razem pojechali do hotelu? Może się domyślacie ale podtrzymam was w niepewności.
Dowiedziałem się w tym roku, jakoś w maju. Weronika po prostu nie mogła wytrzymać. Musiała komuś się wygadać. Powiedziała więc mi. Skrywałem tą tajemnicę za długo i dziś postanowiłem powiedzieć co myślę. Zaczęło się od przekomarzania, a potem pojechałem prosto z mostu. Jeszcze udawała, że nie wie o co mi chodzi. Bezczelna i bezwstydna. Zawsze obgadywała te idiotki w gimnazjum, które zauroczone chłopakami zrobią wszystko. Teraz okazuje się, że przez dziewięć lat jej do końca nie znałem.
Tą smsową rozmowę zapamiętam do końca życia. Pierwszy raz miałem tyle do powiedzenia. Powiedziałem jej, że to obrzydliwe i jak się nie wstydzi? Gdzie jej honor? Na koniec ona powiedziała, że mnie nie poznaje, a ja zakończyłem zdaniem "Ja ciebie też nie ". Pomyśleć, że zbudowanie przyjaźni jest takie trudne, a zniszczyć ją, można jednym czynem. Teraz mogę wam powiedzieć o co poszło, dwa słowa - seks oralny.

środa, 17 sierpnia 2016

Nie takie proste

Cały czas myślę o tym, że za trzy tygodnie początek roku szkolnego. Nowa klasa, otoczenie, nauczyciele. Czy będzie tak jak w gimnazjum? Na pewno nie. Nie będzie miał mną kto kierować. Chodzi mi tutaj o Emilkę. Cały czas powtarzała "Idź do chłopaków i nie rób z siebie idioty". Teraz nie będę się poznawał z kim popadnie. Dosyć tego. Nikt nie będzie mi mówił z kim mam się poznać. I tak zawsze w rezultacie tworzy się czteroosobowa grupa,  do której należę. Te "Odludki". Nie trzeba się jednak przejmować, to tylko trzy lata. Wolę mieć dwóch przyjaciół niż dziesięć idiotów do potakiwania, którzy w potrzebie wypną na mnie tyłki.
Wczoraj Królowa ds. Miłości do mnie dzwoniła. Pytała jak wakacje bo tajemniczy R do niej przyjechał i jest tak szczęśliwa, że nie umie tego wyrazić. Z resztą napisała na blogu posta z jego udziałem. Ciekawe kogo to interesuje? Chyba tych "Czytaczy".
Zerwać z nią kontakt to nie takie proste. Tyle lat przyjaźni to nie byle co. Jestem na nią wściekły ale nie chcę się z nią kłócić. Przyznaję się bez bicia, że jestem lepszy w pisaniu niż w rozmawianiu. Pomyśleć, iż spotkawszy ją na ulicy udałbym, że jej nie znam. To takie dziwne...
Chciałbym w tym tygodniu pojechać do Skawiny spotkać się z Weroniką czy Justyną i pogadać. Niestety mama ma teraz nocną zmianę i nie ma jak zawieźć mnie do babci. Kuzynka poleca mi przeczytać Macierz - kolejne dzieło Marii Rodziewiczówny. Coś nie mogę zacząć. Nic mi się ostatnio nie chce. Zrobiłem na działce zdjęcie i postanowiłem zmienić trochę wygląd bloga. Dodałem też kolejne przysłowie na literę B.
Tak to czas leci i zbliża się koniec wakacji...

wtorek, 9 sierpnia 2016

Teraz jestem pewny swojego wyboru

Dawno nie czytałem bloga "Złudzenia 1000 i jednej nocy". Szczerze mówiąc zaczęło mi być trochę głupio. Pomyśleć, że tyle lat wspólnej i (trzeba powiedzieć) wspaniałej przyjaźni zniknęło w jeden dzień. Całe wyrzuty sumienia zniknęły po przeczytaniu bloga Emilki. To cudowne! Znów do niej przyjechał! Chodzili po górach, napisali wspólnego posta i to bez błędów ortograficznych! Brawo!
Nudaaaaa!
Ciekawe kiedy będzie rozwód? Ah! Zapomniałem, przecież nie wzięli jeszcze ślubu. Ależ to nic nie szkodzi. Jeszcze nie jest za późno. Ups... Kolejny problem. Kościelnego ślubu nie będzie, przecież ona nie ma bierzmowania (z lenistwa,  a nie z braku wiary,  a z resztą jedno i drugie) . Podobno jest nie wierząca. Ale to też nic nie szkodzi! Cywilny starczy. Zastanawiam się co będzie gdy Ja,  Justyna i Weronika dostaniemy zaproszenia. Dziewczyny idziemy zobaczyć tą tragedię? Już sobie to wyobrażam i Weronika też. Kiedyś weszła na temat ślubu Emilki. Podobno wszystko ma być czarne. Suknia ślubna też. Będzie istnie grobowa atmosfera. Kto z was myśli już o ślubie i rodzinie? Według Emilki najwyższa pora. Jeszcze zostanę starym kawalerem w wieku 25 lat! Oj trzeba się spieszyć.
To wszystko co czytam na jej blogu jest śmieszne. Narazie napisała może 5 postów o czym innym niż tajemniczy "R".
Spodobała mi się ostatnio piosenka Sound'n'grace - sens. Nie wolno się poddawać dlatego też jestem pewien swojego wyboru. Iść z nią razem do liceum to byłaby moja zguba i śmierć. Nie mam zamiaru udawać najlepszego przyjaciela wszystkich chodzących do mojej klasy. Wolę mieć 2 prawdziwych przyjaciół niż tak jak w gimnazjum udawać, że wszyscy są super.

poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Morze kropel

Jeszcze ostatnie 2 dni na działce. Cały czas trzeba coś robić. Trawę kosiłem ze trzy razy przez ten czas jak tu siedzimy. Oprócz tego razem z tatą skończyliśmy wreszcie łazienkę. Dopiero wieczorami jest czas na odpoczynek. Załączam parę zdjęć ;).
Nie wiem jakim cudem hiacynt w stawku wypuścił kwiatka. Podobno kwitnie tylko w tropikach. 

Ten, kto pisał tą instrukcję montażu kabiny prysznicowej powinien wrócić się do szkoły.  "Dwuch" 

Burza przyszła w ciągu 5 minut. Czarne chmury zasłoniły niebo i nagle przyszła ściana wody.
Narazie nie miałem siły nic pisać ale wczoraj oglądnąłem wiadomości. Po wypowiedzi paru osób aż się we mnie zagotowało. Chodziło o temat uchodźców. Wypowiem się więc jak ja to widzę.

Ogólnie nie jestem rasistą ani narodowcem i bardzo denerwuje mnie postrzeganie ludzi ze względu na kolor ich skóry czy pochodzenie. Tak  samo wypowiedzi,  że Turcy to terroryści. Terroryści nie tylko są z Turcji. To tak jakby powiedzieć, że Polacy to Terroryści i mordercy bo jeden właśnie pochodził z Polski. Takie postrzeganie sprawy jest bardzo krzywdzące.
Nie mam nic przeciwko obcokrajowcom. W Polsce jest ich bardzo dużo i w ogóle mi to nie przeszkadza. Jednakże fakt, iż mielibyśmy przyjąć taką liczbę uchodźców jaką dyktują nam Niemcy jest absurdalny. Nie ukrywam - jest to trudny temat. Jesteśmy zbyt biednym państwem aby przyjąć tyle ludzi. Już pomijając fakt, że wśród uchodźców z łatwością mogą się też przedostać terroryści zastanówmy się ile Polaków nie ma gdzie mieszkać, nie ma pracy? My sami potrzebujemy pomocy, a mamy pomagać jeszcze innym? Jak już to powinniśmy im pomóc na miejscu, a nie tutaj. Jest to dla mnie nie do zrozumienia. Mam nadzieję, że nasz rząd podtrzyma dotychczasową opinię w tej sprawie i po prostu nie zgodzi się na takie warunki, które z resztą zakrawają na zwykły szantaż. Najbardziej denerwujaca jest bezradność i fakt, iż takie wypowiedzi jak ta to tylko kropla w morzu. Ale z drugiej strony "Czymże ono jest jak nie morzem kropel"...

piątek, 22 lipca 2016

No nareszcie!

Właśnie wróciłem z (jeszcze całego) Krakowa. Kuzynka prosiła żeby podlać jej kwiatki bo wyjechała nad morze, a w zamian za dobre chęci mogliśmy z babcią zostać sobie na noc. Pochodziliśmy sobie po rynku i plantach. Było strasznie gorąco więc po 12 musieliśmy jechać z powrotem do kuzynki. Reszta dnia zleciała nam na siedzeniu i gadaniu o byle czym. Po południu przyjechał po nas tata żebyśmy nie musieli się tłuc busami.
W ten poniedziałek Justyna napisała mi smsa, który mnie bardzo zaskoczył. "Bardzo późny dobry wieczór (gdyż było koło 23). Uwaga, alarm! Emilka pyta się czemu razem z Weroniką usunęliście blogi!". Pierwsze co pomyślałem to to, że w końcu po 3 miesiącach się zorientowała, a drugie odpowiedziałem w myślach na jej pytanie "może przez ciebie?". Ja usunąłem bloga już dawno, a Weronika poprosiła mnie o pomoc nie dawno. Chodziło głównie o jej ciągłe kontrolowanie i pytania w stylu "Dlaczego nic nie piszesz? "," Może w końcu coś napiszesz? "," Chcesz mieć czytelników to pisz więcej!". Tak było przez cały czas. Już mieliśmy tego serdecznie dosyć, a ona się jeszcze dziwi. Nieprawdopodobne, przez moje pieprzenie głupot i nie zapowiedziane kontrole usunięte zostały blogi moich przyjaciół  °o°
Szkoda się denerwować...  Postanowiłem co miesiąc umieszczać nowe przysłowie na kolejne litery alfabetu. Zobaczymy czy znajdę na wszystkie. Postaram się jeszcze coś napisać jak już będziemy na działce. Dzisiaj taki krótki pościk bo muszę jeszcze ogarnąć swoje kwiatki bo całkiem mi poschną biedactwa ;)

środa, 13 lipca 2016

Nudne, złudne, do przerwania - bardzo trudne

Już 1/4 wakacji. Czas leci i leci. Mamy tyle prac koło domu, że nie mam nawet czasu na pisanie i czytanie. W zeszły poniedziałek byłem u kuzynki w Krakowie. Poszliśmy do kina na "Alicję po drugiej stronie lustra". Film świetny, dowiadujemy się w nim różnych ciekawostek, które nie zostały wyjaśnione w poprzedniej części. Naprawdę godny polecenia. We wtorek posiedzieliśmy u niej w domu, a popołudniu wrócili razem z nią do domu.
W następny dzień pokazałem jej nasz piękny (ale zaniedbany) park. Bardzo się jej spodobał.
Kolejne dni zleciały bardzo szybko. W ten poniedziałek spotkałem się z Weroniką. Powiedziała mi, że Emilka dzwoniła i się żaliła, iż nie pochwaliłem się jej do jakiej szkoły mnie przyjęli. Jakby nie wiedziała, że do naszego liceum bez problemu mnie przyjmą... Ciekawe czy ją przyjęli. Zobaczymy czy będzie zadowolona, bo ja myślę, że prędko będzie żałować. Jeszcze się dziwiła dlaczego nie dzwonię? Ona chyba dalej nie widzi, że już dawno zniszczyła naszą przyjaźń. Nawet Weronika jest na nią porządnie zła. Kiedyś jej zdjęcie z Czech określiła jako "nieprofesjonalne ale jakże udane". Cały czas wszystkich dookoła krytykuje. "Ciekawe gdzie mnie przyjęli z moimi 150 punktami ???". Do dupy! Chwali się dookoła. Nie dowie się ile ja mam bo zaraz by stwierdziła "Trzeba było się bardziej przyłożyć." Ciekawe jak tam jej "związek"? Może potajemnie wzięli ślub niczym Romeo i Julia...

Obiecałem kiedyś post pt." Co to jest szczęście? ". A więc.

Według mnie są dwa rodzaje. Zacznijmy od pierwszego - prawdziwego i rzeczywistego szczęścia. Jest to uczucie satysfakcji i radości z jakiejś rzeczy, wykonanej pracy, a także obecności drugiej osoby, którą kochamy (mam na myśli nie tylko naszą drugą połówkę ale kogoś bliskiego, rodziców, ciocię czy dziadka). Szczęście czujemy również gdy jakaś dręcząca nas sprawa zostaje rozwiązana.
Drugim rodzajem jest szczęście złudne, nieistniejące. Pojawia się gdy coś z czego czerpiemy radość jest nieprawdziwe. Pozwolę sobie znów wziąć przykład z życia wzięty. Może to już trochę nudne lecz ponownie poruszę sprawę "związku" Emilki. Kto uważa go za prawdziwy i szczery? Ups... Chyba tylko ona. Wmawia sobie to,  iż Radek to ten jedyny, który nigdy by jej "nie zdradził". Po pierwsze nie zrobi tego bo żadnego związku nie ma, a drugie -  zdradzić można po ślubie. Jedyne co może zdradzić to jej tajemnicę, z której jest jakże zadowolona. Jeśli znajdzie tego bloga to będzie wiedziała o co chodzi, bo to między innymi po tym zaczęła sypać się nasza przyjaźń! No... A wracając do tematu: poczytajcie jej bloga, a zgłębi to waszą wiedzę o złudnym, nieprawdziwym, nieistniejącym i dennym szczęściu.
Złudzenia 1000 i jednej nocy

czwartek, 30 czerwca 2016

Kolejny LBA

Dziękuję za nominację i przepraszam, że dawno nie zaglądałem na bloga. Z tego co czytałem pytania trochę skomplikowane ale postaram się odpowiedzieć na wszystkie.

Pytania od właścicielek bloga 




Pytania:

1. Czy kiedykolwiek sprawdzałaś/eś znaczenie swojego imienia? Jakie ono jest?

Tak. Kiedyś z Weroniką. "Mateusz - Mateusz jest niezwykle odpowiedzialny, prawdomówny oraz dobroduszny. Ma ogromne poczucie sprawiedliwości i chętnie niesie pomoc innym. Raz podjęte ustalenia i raz dane słowo realizuje z żelazną konsekwencją. Nawet, jeśli miałoby mu to przynieść straty. Ma bardzo silną wolę, często jednak jest nadmiernie uparty i konserwatywny. Zdarza mu się przy tym zbyt szybko reagować i mówić dokładnie to, co pomyśli, bez owijania w bawełnę. Bliskich nieustanie moralizuje i ingeruje w nieswoje sprawy. W sferze uczuciowej jest aktywny oraz zgodny ze swoimi zasadami moralnymi. Nie uznaje wolnych związków i wolnej miłości. Dąży za to do zbudowania trwałych relacji opartych na szczerości, oddaniu i zaufaniu."


Nie zgadzam się tylko z jednym: "Co prawda dość wcześnie rozpoczyna życie intymne i ma silne potrzeby seksualne, ale potrafi nad tym panować."

2. Co sądzisz na temat zjawisk paranormalnych?

Cóż...  Jedno z pytań, na które dokładnej odpowiedzi nie mogę udzielić. Z jednej strony są na świecie niewytłumaczalne zjawiska ale jest też dużo takich, które ludzie "wymyślają"- tak żeby coś się działo. W tej kwestii się waham. 

3. Twój idealny dzień w 7 słowach.

Zakończenie roku szkolnego w podstawówce: strach przed gimnazjum lecz wiara w lepsze czasy. 

4. Czy zdarzyło Ci się czytać Fan Fiction?

Nie. 

5. Co motywuje Cię to wykonywania znienawidzonych czynności?

Nagroda... Nie,  żartuję ;) 
Jeśli nie da się uciec od ich wykonania to myśl, że je zrobię i będę miał spokój. 

6. Czym jest dla Ciebie szczęście?

Ojoj... Temat na osobnego posta. W jednym zdaniu to uczucie jakie osiągamy gdy zrobimy coś zadowalającego nas samych i również innych. Zapraszam do czytania kolejnego posta gdyż ta encyklopedyczna notka nic nie tłumaczy :) 

7. Jakie odczucia najczęściej towarzyszą Ci podczas czytania? 

Najczęściej? Chęć przeniesienia się do tamtego świata i powiedzenia bohaterom zakończenia książki. 

8. Na co czekasz teraz najbardziej? 

Od dłuższego czasu zbieram pieniądze na nowy komputer i czekam aż uzbierać tyle żeby go kupić. A tak w tym momencie to żeby skończyć poddasze w naszym domu i siedzieć sobie z lodami na wygodnej sofie oraz podziwiać jak pięknie to z tatą zrobiliśmy. 

9. Jak zamierzasz spędzić te wakacje?

Jak napisałem wyżej robimy poddasze. Oprócz tego pojadę do kuzynki do Krakowa, a ona później do mnie. 

10. Interesujesz się fantastyką lub/i mitologią?

Lubię fantastykę jako gatunek literacki. Żeby się nią od razu interesować to raczej nie. Jak to kiedyś ktoś stwierdził : "Nie masz takiej umiejętności aby w utworach wyczuć klasyczną fantastykę". 

11. Kolekcjonujesz coś? Konkretne rzeczy czy "wszystko, co może się przydać"?

Tak. Dwie rzeczy. Pierwsza to kamu ienie szlachetne."Zaraziła" mnie nimi kuzynka. Druga to znaczki pocztowe wygrzebane z biura taty. W sumie to ich nie kolekcjonuje tylko dbam o nie. ;D


Teraz pora na moje pytanka. Musicie wybaczyć ale nie czytam narazie żadnych blogów oprócz:

1. Czy masz zwierzątko? Jakie? 
2. Jak według ciebie wyglądać powinna osiemnastka? 
3. Co dla ciebie znaczy dorosłość? 
4. Gdzie za granicą najbardziej ci się podobało?
5. Lubisz łapać za słówka? 
6. Czy poprawiasz ludzi, którzy niepoprawnie się wyrażają?
7. Co sądzisz o papierosach? 
8. Jaki jest twój ulubiony środek transportu? 
9. Co robisz w upały? Lubisz je czy za nimi nie przepadasz? 
10. Czy obawiasz się nowych ludzi w twojej klasie licealnej? 
11. I na koniec: Co to według ciebie odpowiedzialność i rozsądek, gdyż zazwyczaj idą w parze?

sobota, 25 czerwca 2016

Wakacyjne upały

Wreszcie wakacje. Niestety zaczęły się one niesamowitymi upałami. Wczoraj (i z resztą dzisiaj też) jest tak gorąco, że nie da się wyjść na pole. Na zakończeniu roku była bardzo powiedziałbym - ciężka atmosfera. Były łzy, chwile uśmiechu. Obiecaliśmy nauczycielom, że przyjdziemy do nich we wrześniu aby pochwalić się nowymi szkołami. Jak już może wcześniej wspominałem chciałem nagranie z Szansy Na Nobla. Wszystko szło zgodnie z planem dopóki nie okazało się, że nasza wychowawczyni nic nie ma. Zacząłem szukać pana, który to nagrywał. Jest! Znalazłem go! On mówi mi, że jest to u pani K, z którą jeździmy do teatru. Lecę szybko do niej, a ona z tekstem, że dała to nagranie rodzicom Emilki. Myślalem, że mnie jasny szlag trafi! Pomyślałem ''Dobra, przecież ona mi to na pewno da''. Dzisiaj piszę doń:

Ja: Masz to nagranie? To jest na płytce bo pani K mówiła, że właśnie na CD mi da.
Ona: Jeszcze nie patrzyłam. Jak będzie okazja to sobie przegrasz ode mnie.
Ja: No dobra. To pa.

W myślach chciałem jej powiedzieć, że jest nie wychowana bo to ja się o to starałem i to jest moja płytka, a ona  w najlepszym wypadku może mnie pobłagać żebym jej to dał. Może jeszcze ja mam sobie kupić płytkę, a jej oddać oryginał? Jak tak goniłem po szkole to miała pretensje, że musi czekać, a teraz wielce sama chce ten filmik. Co za człowiek! Jak ja mogłem się z nią przyjaźnić!? Jest typem nie do wytrzymania. Zrobię tak, że jej przegram na jakąś starą płytkę, a sobie zostawię oryginał. Jak ja bym tak zrobił to by wiedziała co powiedzieć.
W następnym tygoniu pojadę na jeden dzień do kuzynki do Krakowa. Jak będzie znośna pogoda to połazimy i zrobię kilka zdjęć, a jak nie to posiedzimy w domu i pogadamy. Tydzień później ona planuje przyjechać tutaj. Myślę, że zrobimy jakąś wycieczkę rowerową, np. w stronę zapory na Wiśle w Łączanach.

czwartek, 23 czerwca 2016

Naiwność

Naiwność, głupota, bezczelność, zabawa w dorosłość, złudzenie i miłość. Cechy, które razem połączone dają coś nie do opisania, coś tak trwałego, że tylko dwie osoby mogą to zniszczyć. Są to ona i on. Tylko oni mogą przerwać to złudzenie miłosne.
O co mi chodzi? Zaczęło się krótko po wakacjach (przynajmniej wtedy to zauważyłem). Chodziła cała w skowronkach. W końcu powiedziała, że ma chłopaka. Na początku się cieszyłem, że sobie kogoś znalazła. Zaczęło mi się to nie podobać, gdy dowiedziałem się, iż jest od niej o 5 lat starszy. Niedługo potem zaczęła wyklinać jak szewc. Jej ordynarne zachowanie i odzywki zaczęły mnie bardzo denerwować. Miesiąc później zaczęła o nim mówić, żalić się, że nie zdał matury i poszedł do wojska. Nie spodobało mi się to zupełnie. Przecież teraz bez matury, bez studiów albo jakiegoś zawodu nie znajdzie się żadnej pracy.
Po świętach Bożego Narodzenia powiedziała mi, że się z nim spotkała i jest boski. Słuchając jej czekałem, aż się mnie zapyta co  z moją drugą połówką. Wreszcie się doczekałem. Po którejś lekcji WDŻ-u o etapach życia zapytała.

- To jak z tą twoją dziewczyną?
- Nic. Jeszcze mam na to czas.
- Według mnie powinieneś sobie kogoś znaleźć. Jakie to by było słodkie gdybyś my się kiedyś spotkali i poznali ze sobą nasze drugie połówki, a nasze dzieci bawiły by się na placu zabaw.
- Hej, zaraz, zaraz! Jakie dzieci!? Aż w taką przyszłość nie wybiegam. Narazie to jest czas na naukę, a nie miłość.
- Ciekawe w jakim etapie się znajdujesz!?
- Jak to w jakim? W etapie dojrzewania.
- No chyba niżej bo zachowujesz się jak dziecko w podstawówce!

Pokłóciliśmy się wtedy. Później mnie przeprosiła ale to nie był koniec. Było coraz gorzej. Miała o wszystko pretensje, cały czas mnie pouczała, jak się na coś wkurzyła to się na mnie wyżywała wydzierając się jak próbowałem ją pocieszyć. Tolerowałem takie zachowanie do pewnego czasu. W końcu jej to wygarnąłem, znów mnie przeprosiła. Mimo drugich przeprosin do dzisiaj jest tak samo. Jej "narzeczony" (tak go nazywa) to zwykły prostak, cham i dysortografik. Czytelników nazwał czytaczami. Pamiętam to zdanie "drodzy czytacze". Jak ona się wtedy uśmiała. Jak ja zrobię błąd to się na mnie drze i robi awanturę, a jemu wszystko wolno. To ciągłe gadanie o nim już mnie przerasta.
Mogę spokojnie powiedzieć, że ta niby miłość nie przetrwa, a jeżeli to zrobi jej dziecko i ją zostawi! Nieodpowiedzialny palant. Nie będzie mi jej szkoda. Jest głupia to trudno. Za głupotę płaci się najwyższą cenę. Ona twierdzi, że jak kogoś poznamy to zobaczymy jak to jest. Nie wiem jak inni ale ja na pewno nie będę poznawał kogoś teraz, kiedy jest czas na naukę. Nie mam takiej potrzeby ani ochoty i nikt nie ma prawa mi mówić kiedy mam sobie kogoś znaleźć! Jest pusta i naiwna jak te wytapetowane idiotki ze szkoły jeśli planuje z nim przyszłość. Dziwię się tylko, że rodzice jej tak na wszystko pozwalają...

środa, 22 czerwca 2016

Jeszcze tylko 2 dni...

Dzisiaj byliśmy na lodach, które postawiła nam pani, a później poszliśmy je zjeść w spokoju do parku. Po skonsumowaniu chłodnej przekąski przeszliśmy na drugą stronę starorzecza, na polankę, gdzie pograliśmy w siatkę, badmintona i prawie wszyscy (oprócz mnie, Emilki i Justyny) w nogę.
Muszę przyznać, że świetnie spędziliśmy ten dzień. Po powrocie musieliśmy jeszcze rozłożyć sprzęt na zakończenie roku. Dobrze, że teraz kolej na naszych następców i nie musimy się już tym sprzętem martwić. Mimo miłych wspomnień nie będę się już angażował w liceum w takie rzeczy. Jak to Emilka powiedziała "Istny przejaw lenistwa". Tak, trochę ma racji ale nie zupełnie. Nawet jeśli wszystko się wie o sprzęcie to i tak zawsze jest stres. Ile razy było tak, że bez żadnego scenariusza zostaliśmy rzuceni na głęboką wodę. Oczywiście się udawało acz ile nerwów nas to kosztowało.

Jeśli już zacząć temat nerwów... Znów cały dzisiejszy dzień gadała o Radku. Gdy Filip próbował przeklinać po rosyjsku ja go opiepszyłem, a ona co? Powiedziała "Mój Radek umie lepiej". No myślałem, iż jej powiem, że ma zwykłego hama za chłopaka ale się powstrzymałem. Pomyślałem, że jeszcze tylko 2 dni i będę miał święty spokój.
Pod koniec jeszcze zaczęła temat blogów. "Ja napisałam nowy post, a ty? Czemu nic nie piszesz?". Odpowiedziałem, że to przejaw lenistwa. Ona odwróciła się do przodu w swój słynny sposób.

Kiedyś powiedziała mi też, że w liceum będzie miała szpiega, który ją będzie informował na bieżąco co u mnie. Ja na to głośno się zaśmiałem i zapytałem kto nim będzie? Ona, że Justyna. Jeszcze raz prychnąłem śmiechem. Nie miałem siły nawet z nią dyskutować tak mi się śmiać chciało.
Ona nie będzie nic wiedziała. Tylko to co sam jej powiem. Justyna będzie szpiegiem. Dobre żarty. Szkoda, że Justyna jak narazie jest po mojej stronie i raczej nie zamierza jej służyć. Prędzej ja znajdę szpiega niż ona coś się o mnie dowie.

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Bezsensowna rozmowa i sukces w tle

Rozmawiam z nią przez skeypa. Rozmowa jest bynajmniej ekscytująca. Skłamałem, że mi się komputer zepsuł. Nie mam ochoty jej słuchać. Zaraz powiem, iż mama mnie woła i muszę kończyć. Ona zajęła się swoją grą więc ja mogę zająć się pisaniem.
To bardzo smutne ale po 8 latach cieszę się, że nie idzie do szkoły. Na przykład dzisiaj. Gdy rano usłyszałem "nie idę do szkoły" to aż mi się humor poprawił. Zaczyna mnie coraz bardziej wkurzać. Uważa siebie za dorosłą, a zatrzymała się na etapie naiwnego dziecka.
Jakie to głupie gdy wracając we czwartek z teatru zaczęła z nim rozmawiać. Zmienił się jej głos, zaczęła przeklinać, próbowała mu zaimponować swoją soczystą wymową. Spektakl był naprawdę świetny jednak ona musiała zepsuć te wrażenia pytaniem: jakiej muzyki słuchasz? Ja na to, iż Sarsa, Sylwia Grzeszczak, Margaret, z zagranicznych Katy Perry, Taylor Swift, yyy... Przerwałem widząc jej zażenowanie.

- No co?
- A wiesz może kto to Janusz Radek?
- Nie. -  Wzruszyłem ramionami.
- Jak możesz słuchać takich idiotek i nie wiedzieć kto to jest!
- Normalnie? Nie muszę słuchać tego co ty.
- Ale musisz wiedzieć kto to jest!
- Nie wydzieraj się na mnie! Nic nie muszę. Zostanę w stanie nieświadomości.
- Ta nieświadomość kiedyś cię zniszczy!
- No i dobrze, nie będę musiał słuchać twojego darcia!

W piątek natomiast mieliśmy zastępstwo. Mówiłem jej, żeby nie wyciągała telefonu komórkowego. Ona jednak musiała napisać smsa do Radzia. Pani to zauważyła i oprócz niej uwagę dostała też Justyna. Jej mi szkoda ale Emilka słusznie dostała tą uwagę. Mówiłem jej. Później się na mnie wyżywała.
Na wfie zdażyło się coś za co później byłem chwalony przez kolejne lekcje. Przez przypadek (na prawdę przypadek) trafiłem w Basię piłką do siatkówki. Chciałem serwować a ona weszła mi w drogę więc dostała. Padła na ziemię jak długa później podniosła się i poleciała do łazienki. Wszyscy się śmiali. Gdy wróciła zagroziła, że już nie żyje. Dzisiaj dostała ponownie i znów groziła. Dostała więc drugi raz, tylko od Władka.
Jutro idziemy na kręgle. Po jutrze pochodzić po mieście. Czwartek wolne, a piątek już koniec...

wtorek, 14 czerwca 2016

Jak grochem o mur

Poprzedni blog dawno usunięty, a Emilka jak grom z jasnego nieba pyta pretensjonalnie dlaczego nic nie pisze? Miałem odpowiedzieć, że jak na tego bloga w końcu wejdzie to się dowie dlaczego ale się powstrzymałem. Niech sama do tego dojdzie. W ramach odpowiedzi wzruszyłem tylko ramionami.
Gdy wczoraj na polskim graliśmy w skrable znów znalazła powód do zwrócenia mi uwagi. Chciałem ułożyć słowo więc popatrzyłem w lewo. Ona pełna złości wydarła się, że podglądam jej litery. Ja na to, że tylko chciałem ułożyć słowo i patrzę czy się da. Z resztą po gówno mi jej litery. Skończyło się na jej wygranej, którą później się chwaliła. Mówię, że mi to nie robi różnicy kto wygra, a ona tekstem "A na angielskim po co oszukiwałeś skoro nie liczy się zwycięstwo?". Stwierdziłem, iż przegięła i odpowiedziałem ze spokojem "Zacznijmy od tego, że nie oszukiwałem tylko tobie nie szło, a skończmy na tym, że cały czas się czepiasz. Co bym nie powiedział czy zrobił jest źle." Ona natomiast odpowiedziała swym słynnym obrażonym milczeniem.
Oprócz tego cały czas przytacza jakieś historyjki o swoim narzeczonym. Radek zrobił to, Radek powiedział tamto, Radek nie zrobił tego, Radek jest idealny, Radek jest kochany... Aaaaaaaaa! Niech ona w końcu przestanie o nim paplać! Jak mnie to denerwuje. Szkoda, że nie chce mi założyć konta na portalu randkowym żebym miał jej o kim opowiadać. Mówi, że Wojtek jest męczący ze swoim ciągłym gadaniem. On przynajmniej mówi o różnych rzeczach, a ona w kółko o jednym - o miłości. Teraz mianuję ją na: Królową ds. Ubliżania i Popierania Arogancji. W skrócie KUPA!

czwartek, 9 czerwca 2016

Ej... To już przesada

Kolejny dzień, w którym Emilka pokazuje na co ją stać.
Na angielskim graliśmy w skrable. Gdy tylko siedliśmy zaczęła lamentować.

- I co? Znów nas wszystkich ograsz?
- No nie wiem. - powiedziałem z uśmiechem widząc jej irytacje.
- Chyba muszę z wami zagrać i zmierzyć się z mistrzem. - dodała żartobliwie pani id angielskiego.
- On w ogóle nie powinien w to grać bo i tak wygra.

Zaczęliśmy rozgrywkę. Do połowy ona wygrywała lecz później prowadziłem 5 punktami. W końcu ułożyłem słowo "menu". Okazało się, że na miejscu gdzie chciała Emilia i w dodatku podwójnej premii literowej i potrójnej słownej. Uzyskałem 24 pkt. Gdy ta zobaczyła, że została trochę w tyle powiedziała mi.

- Ale z ciebie huj, wiesz!? Znowu wygrywasz oszukując!
- Ej... To już przesada... Dlaczego niby oszukuje. Bardziej słusznym stwierdzeniem byłoby to,  że nie umiesz przegrywać. - odrzekłem lekko zamurowany.
- Nie gram! Pierdole to gówno!

Pani na chwilę się odwróciła i udała, że nie słyszała. Reszta lekcji upłynęła na bezsensownym patrzeniu w ścianę bo nikt już nie chciał grać.
Po ostatniej lekcji uświadomiłem sobie, że musimy iść do pani, z którą jeździmy do teatru żeby zapytać o jutrzejszy dzień (mamy pomagać w jakiejś imprezie). Emila jednak zabrała tyłek i nie czekając na mnie poszła do domu. Zobaczyłem, że poszła z Weroniką, która natomiast zostawiła Justynę. W rezultacie wróciłem do domu z Justyną.

Po południu,  dokładnie przed chwilą -  telefon od Weroniki.
-Wydrukujesz mi dwa zdjęcia?
- Spoko, a na kiedy to?
- Na jutro. Na religię.
- To jak ci to przyniosę jak mam na 9? - lekko zły zadałem pytanie.
- A nie możesz wstać wcześniej, co to za różnica czy wstaniesz o 8 czy o 7? - odezwała się Emilka. Ciśnienie mi skoczyło.
- No duża różnica! Jak tobie się chce spać to się z lekcji zwalniasz.
- Dobra Weronika. Jak on ma taki problem to sobie poradzimy.
- Nie o to chodzi. - nie zdążyłem dokończyć, a ona weszła mi w słowo.
- To o co!? - zapytała pretensjonalnie.
- O gówno. Widzę, że ta rozmowa nie ma sensu. Wydrukuję Weronika ale przyjdziesz do góry i sobie weźmiesz.
- Dobra, dzięki, pa. - powiedziała zadowolona i się rozłączyła.

Kolejna nauczka na przyszłość: masz drukarkę to się do niej nie przyznawaj.
Mam ich obydwu dosyć. Tych humorków, docinek i ciągłych pretensji! Niech się obydwie ogarną i zastanowią nad tym co mówią i robią! Weronika niby taka neutralna, a z nią w towarzystwie zachowuje się jak żmija! Obydwie są siebie warte, a jak się pokłócą to lecą do mnie i obgadują siebie nawzajem! Boże, widzisz i nie grzmisz! Jak tak dalej pójdzie to im wygarnę wszystko przed końcem roku szkolnego!

środa, 8 czerwca 2016

Do trzech razy sztuka

Dlaczego poprzedni blog usunąłem. Z prostych przyczyn. Czytała go moja najlepsza przyjaciółka, której zaczęło zwyczajnie odbijać. Usunąłem już dwa przez Baśkę. Kujonkę z naszej (kończącej się) klasy. Dobrze, że to już 3 klasa. Nie spodziewałem się, że ten trzeci raz będzie przez Emilkę. Na wczorajszej imprezie pokazała jakiegoś ulubionego bloga, którego dużo razy komentowała. Pomyślmy co się stanie jeśli Basi przyjdzie ochota poszperać po internecie. Znajdzie jej blog o byle gównie i mój właśnie o niej. Przez 5 miesięcy pisałem takie rzeczy, że z miejsca miałbym kłopoty. Czy do królowej ds. miłości (bo tak niedawno zacząłem ją nazywać) nie dociera co robi? Znalazła sobie chłopaka to innych ma w dupie. Ciekawe czy pomogłaby mi gdyby przez nią ktoś się dowiedział? Może w tym czasie bawiła by się w najlepsze ze swoim żołnierzykiem?
Ktoś pomyśli, że jestem zazdrosny. Szczerze? Nie chciałbym tak upierdliwej i nerwowej dziewczyny. Wszystko ostatnio jej nie pasuje. Nawet się do niej uśmiechnąć nie można bo od razu warczy: "z czego się cieszysz!?".
Denerwuje mnie to, iż cały czas o nim mówi. Nie ma sytuacji, której dobrym przykładem nie byłby on. Myśli, że jest dorosła... Kiedyś mi powiedziała, że ja nie jestem nawet w etapie dojrzewania bo nie mam swojej drugiej połówki.
Teraz pytanie: Wy macie swoją drugą połowę? Jak nie to mam przykrą wiadomość... do etapu dojrzewania jeszcze daleko...
Jak mnie to wkurzyło. Czy aby być dorosłym trzeba mieć dziewczynę!? Bo ja tu czegoś nie rozumiem! Chyba ona zatrzymała się w rozwoju na etapie marudnej siedmiolatki!
No... postanowiłem wytrwać w pokoju do końca roku szkolnego. Potem zobaczymy jak to będzie. Idziemy (na szczęście) do różnych liceów.
Jutro sprawdzian z biologii. Muszę się opanować i wziąć do roboty. Zobaczymy co przyniesie jutrzejszy dzień.

wtorek, 7 czerwca 2016

Odmienna codzienność

Przez całe gimnazjum wmawiałem sobie, że już wszystko w porządku. Nowi ludzie, wsparcie w najlepszej przyjaciółce. Dopiero niedawno przejrzałem na oczy. Obudziłem się jak ze snu. Wszystko normalne zmieniło się w jakąś chorą sytuację. Impreza pożegnalna trzecich klas, na którą nie chciałem na początku iść wyrwała mnie dzisiaj ze świata wyobraźni, w którym dotychczas się znajdowałem...