czwartek, 23 czerwca 2016

Naiwność

Naiwność, głupota, bezczelność, zabawa w dorosłość, złudzenie i miłość. Cechy, które razem połączone dają coś nie do opisania, coś tak trwałego, że tylko dwie osoby mogą to zniszczyć. Są to ona i on. Tylko oni mogą przerwać to złudzenie miłosne.
O co mi chodzi? Zaczęło się krótko po wakacjach (przynajmniej wtedy to zauważyłem). Chodziła cała w skowronkach. W końcu powiedziała, że ma chłopaka. Na początku się cieszyłem, że sobie kogoś znalazła. Zaczęło mi się to nie podobać, gdy dowiedziałem się, iż jest od niej o 5 lat starszy. Niedługo potem zaczęła wyklinać jak szewc. Jej ordynarne zachowanie i odzywki zaczęły mnie bardzo denerwować. Miesiąc później zaczęła o nim mówić, żalić się, że nie zdał matury i poszedł do wojska. Nie spodobało mi się to zupełnie. Przecież teraz bez matury, bez studiów albo jakiegoś zawodu nie znajdzie się żadnej pracy.
Po świętach Bożego Narodzenia powiedziała mi, że się z nim spotkała i jest boski. Słuchając jej czekałem, aż się mnie zapyta co  z moją drugą połówką. Wreszcie się doczekałem. Po którejś lekcji WDŻ-u o etapach życia zapytała.

- To jak z tą twoją dziewczyną?
- Nic. Jeszcze mam na to czas.
- Według mnie powinieneś sobie kogoś znaleźć. Jakie to by było słodkie gdybyś my się kiedyś spotkali i poznali ze sobą nasze drugie połówki, a nasze dzieci bawiły by się na placu zabaw.
- Hej, zaraz, zaraz! Jakie dzieci!? Aż w taką przyszłość nie wybiegam. Narazie to jest czas na naukę, a nie miłość.
- Ciekawe w jakim etapie się znajdujesz!?
- Jak to w jakim? W etapie dojrzewania.
- No chyba niżej bo zachowujesz się jak dziecko w podstawówce!

Pokłóciliśmy się wtedy. Później mnie przeprosiła ale to nie był koniec. Było coraz gorzej. Miała o wszystko pretensje, cały czas mnie pouczała, jak się na coś wkurzyła to się na mnie wyżywała wydzierając się jak próbowałem ją pocieszyć. Tolerowałem takie zachowanie do pewnego czasu. W końcu jej to wygarnąłem, znów mnie przeprosiła. Mimo drugich przeprosin do dzisiaj jest tak samo. Jej "narzeczony" (tak go nazywa) to zwykły prostak, cham i dysortografik. Czytelników nazwał czytaczami. Pamiętam to zdanie "drodzy czytacze". Jak ona się wtedy uśmiała. Jak ja zrobię błąd to się na mnie drze i robi awanturę, a jemu wszystko wolno. To ciągłe gadanie o nim już mnie przerasta.
Mogę spokojnie powiedzieć, że ta niby miłość nie przetrwa, a jeżeli to zrobi jej dziecko i ją zostawi! Nieodpowiedzialny palant. Nie będzie mi jej szkoda. Jest głupia to trudno. Za głupotę płaci się najwyższą cenę. Ona twierdzi, że jak kogoś poznamy to zobaczymy jak to jest. Nie wiem jak inni ale ja na pewno nie będę poznawał kogoś teraz, kiedy jest czas na naukę. Nie mam takiej potrzeby ani ochoty i nikt nie ma prawa mi mówić kiedy mam sobie kogoś znaleźć! Jest pusta i naiwna jak te wytapetowane idiotki ze szkoły jeśli planuje z nim przyszłość. Dziwię się tylko, że rodzice jej tak na wszystko pozwalają...

5 komentarzy:

  1. W tym wieku 5 lat? To trochę niezbyt moim zdaniem.
    Związki i naukę idzie często pogodzić. Jak kto woli. Jednak jestem bardziej za związkami z rówieśnikami teraz.
    Myślenie teraz, że będzie się z kimś przez 50 lat jest bez sensu. Buzują a nas hormony, odkrywamy cały czas siebie i wszystko może się zmienić. Kocham, wybacz za wyrażenie, ten ból dupy dziewczyn, które chłopak rzucił i które "jósz nigdy nikogo nie pokohajo".
    Twoja koleżanka nie wzięła też pod uwagę jednej rzeczy. Po co być z kimś do kogo się nic nie czuje? To trudne i raniące szczególnie dla tej drugiej strony. Nie ma sensu kogoś oszukiwać. Jeśli do kogoś coś więcej poczujesz, to wtedy możesz spróbować z kimś być.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znaczy ona jest w nim zakochana (chyba bardziej zauroczona). Mówią sobie "kochanie", mówiła też, że się z nim całowała. Według mnie mocno się na tym przejedzie. Kiedyś się też sprzeczaliśmy, że seks to nie jest niezbędny element miłości bo ona tak uważa. Mam nadzieję, że nie będzie taka głupia...

      Usuń
    2. Zależy jak na to spojrzysz.
      Uważam, że zakochanie jest mniej trwałe od miłość.
      A miłość ma kilka typów (?). I spójrzmy na to z tej strony: kocha się rodziców, ale w zdrowej relacji nie chce się z nimi uprawiać seksu.

      Usuń
    3. Oczywiście, że tak. Zgadzam się z tobą, dlatego uważam ten "związek" za nierealny i nieprawdziwy.

      Usuń
  2. Hahahahahha "nasze dzieci"!!! Nie mogę! Aż powietrza mi brakuje! Hahahahahah to się nazywa... IDIOTYZM i NAIWNOŚĆ!
    Powodzenia w płodzeniu dzieci!

    OdpowiedzUsuń