wtorek, 15 listopada 2016

Teraz tylko lepiej

Wszystko w końcu wraca do normy. Czas kłótni i milczenia się skończył. Nawet Tosia wyzdrowiała. Jeszcze nie do końca ale jest już coraz lepiej. Martwi mnie tylko zachowanie Laury. Z Iwoną już wszystko wyjaśnione ale Laura wyraźnie ma jakiś problem. Nic nie chce powiedzieć. Nie wiem czy dalej próbować ją pocieszać, pytać czy wszystko ok, czy zostawić ją w spokoju.

Pomyśleć , że już mija połowa trzeciego miesiąca w nowej szkole. Do tłoku już się przyzwyczaiłem. Klasa jeszcze wydaje się fajna. Widać , że dużo osób się stara aby była fajna atmosfera. Dużo nie oznacza jednak, że wszyscy. Nie wyciągam jednak narazie wniosków.
Kolejne przysłowie na listopad: "Głupcy o sobie zawsze dobrze rozumują"
Myślę , że wszyscy się z tym przysłowiem zgodzą. Dookoła nas są ludzie, którzy bez względu na to czy ktoś robi źle czy dobrze to nie ma znaczenia bo muszą mu przytaknąć. Jeśli chodzi o środowisko szkolne to w każdej klasie jest "elita", która patrzy na wszystkich z góry. Dopuszcza do siebie tylko i wyłącznie nieliczne osoby tak "inteligentne" jak oni. Bardzo mnie denerwuje jak ktoś uważa, że z 36- osobowej klasy da się zrobić jeden zespół, w którym w dodatku wszyscy się kochają. W tak licznej grupie nieuniknione jest powstanie grupek maksymalnie liczących 6 osób. Według mnie to jest takie maksimum jeśli mówić o zgranym zespole. Nawet śmie twierdzić, że i to jest już za dużo. Mam do tego podstawy. Na przykład nasz projekt z angielskiego. Jest 6 osób. Chociaż jeden raz musimy się spotkać wszyscy. Ustaliliśmy termin na ten czwartek zaraz po lekcjach. Wszyscy się zgodzili, a teraz okazuje się, że już jedna osoba "nie da rady". NIEODPOWIEDZIALNOŚĆ! Mamy jeszcze tylko tydzień żeby to zrobić i nie dostać jedynki, a ktoś mi będzie mówić "Ale spokojnie mamy czas". Jak słyszę takie zdanie to już mam dosyć bo ja zawsze staram się zrobić wszystko wcześniej i mieć spokój, a nie myśleć, że mogę się nie wyrobić. Bez sensu jest stresowanie się czymś czego można uniknąć. Według mnie lepiej byłoby zrobić to w cztery osoby, a te dwie,  które nie chcą i tłumaczą się brakiem czasu niech się same martwią.
Chociaż tyle, że nie mam już tak dużego problemu wyjść przed 36 osób na środek i coś mówić. Uważam to za swój największy sukces. Zastanawiam się jak do tego doszedłem i nie umiem odpowiedzieć na to pytanie.

3 komentarze:

  1. Jak u mnie w gimnazjum było 18 osób, to też twierdziłam, że nie można ze wszystkimi się lubić. Można żyć dobrze, nie kłócić się, ale wszystkich nie da się lubić.
    Dla mnie najśmieszniejsze jest to całe "kocham, moja psiaps" i tym podobne, po nie całych trzech miesiącach znajomości. Jak co do czego przyjdzie to każdy ma Cię głęboko. :) Dla tego też uważam, że lepsza jest mała grupka dobrych znajomych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dokładnie. Po trzech miesiącach mogę powiedzieć co ktoś lubi robić, czym się zajmuje, a nie od razu "Ale jesteś super! Jesteś moim najlepszym przyjacielem!"

    OdpowiedzUsuń
  3. "Najlepszych przyjaciół poznaje się w biedzie"
    Przekonałem się nie raz.

    OdpowiedzUsuń