niedziela, 28 października 2018
Kamienie szlachetne - ametyst
Podobnie jak w przypadku cytrynu w moich łapkach znalazł się okaz oszlifowany i nieoszlifowany. Był to mój drugi kamień szlachetny który dostałem od kuzynki Ani. Przez to zacząłem kupować kolejne haha.
Ametyst to kamień szlachetny i jedna z najpiękniejszych odmian Kwarcu występująca w wielu odcieniach fioletu.
poniedziałek, 22 października 2018
Wycieczkowy armageddon
Po dłuuuuuuuugiej przerwie do napisania posta zmobilizowała mnie ostatnia wycieczka do Sandomierza. Mógłbym się tu tłumaczyć brakiem czasu, mnóstwem nauki zadań i lektur szkolnych ale prawda taka że w dalszym ciągu mi się nic nie chce i tak się ten epizod niechęci ciągnie i ciągnie za mną dzień w dzień. Jedyne do czego się mobilizuje to sprzątanie żeby pająki się nie zalęgły, jak zawsze dbanie o moje zielone kwiatuszki i to nieszczęsne przygotowywanie się do matury.
Ale wracając do tematu wspomnianej wycieczki.
Miała ona trwać trzy dni - od wtorku do czwartku. Jednakże nasz jakże świetnie zorganizowany dyrektor
Ale wracając do tematu wspomnianej wycieczki.
Miała ona trwać trzy dni - od wtorku do czwartku. Jednakże nasz jakże świetnie zorganizowany dyrektor
sobota, 18 sierpnia 2018
Tajemnice
Trzeci tydzień spędzony na działce. Mam basen kiedy jest gorąco, rower na którym mogę jeździć, czy las do którego mogę się przejść na grzyby kiedy jest chłodno. Michał przyjeżdża do mnie prawie codziennie. Czego chcieć więcej? Spokoju... Ostatni tydzień to jakaś masakra. Zdecydowałem się powiedzieć mojej kuzynce Ani o mnie i Michale. Przyjęła to bardzo dobrze. Jeszcze dostał mi się ochrzan, że wcześniej nie mówiłem wiedząc, że jestem dla niej jak brat.
Zaczęliśmy bardzo dużo pisać. Doszliśmy przez to do pewnego trudnego tematu - śmierci naszego dziadka. Okazało się, że znamy dwie różne wersje.
Zaczęliśmy bardzo dużo pisać. Doszliśmy przez to do pewnego trudnego tematu - śmierci naszego dziadka. Okazało się, że znamy dwie różne wersje.
sobota, 14 lipca 2018
Kamienie szlachetne - Czarny turmalin
Jak się okazało w swoich zbiorach posiadam kamień o potężnej energii według medycyny niekonwencjonalnej.
Co zatem o nim piszą? Pogrzebałem trochę po internecie i najciekawszy wydał mi się ten oto opis.
Co zatem o nim piszą? Pogrzebałem trochę po internecie i najciekawszy wydał mi się ten oto opis.
sobota, 30 czerwca 2018
Postanowienie numer... Nie ważne... :P
Ostatnie miesiące nie były mi przychylne aby kontynuować regularne pisanie na blogu. Znowu dużo się wydarzyło. Zaczynając od poprawiania niektórych ocen w szkole dzięki czemu skończyłem z całkiem niezłą średnią powyżej 4,0, a kończąc na mniej pozytywnym wydarzeniu jakim był pogrzeb mojego dziadka w tą środę.
Mieliśmy lecieć z Michałem do Gdańska na tydzień. Trzy dni przed wylotem stan dziadka się pogorszył i trafił do szpitala. W poniedziałek 25 czerwca po 7:30 rodzice powiedzieli mi że nigdzie nie lecimy bo dziadek odszedł. Jak to mówią "Są rzeczy konieczne i bardziej konieczne". Trochę pieniędzy nam przepadło ale mówi się trudno w takiej sytuacji...
Udało nam się jednak załatwić nowy termin wyjazdu od 2-6 lipca. Jak wszystko dobrze pójdzie to pojutrze o 23 będę już w Gdańsku razem z Michałem.
Zacząłem w końcu ćwiczyć (mam nadzieję) z pasją. Od wczoraj wystartowałem z dietą którą 'ustalił' mi Michał hehe. Nie wiedziałem, że gotowanie sobie zdrowych posiłków połączone ćwiczeniem sprawi mi tyle satysfakcji i doda energii. O wiele lepiej zaczynam się czuć. Z korzyścią dla wyglądu rzecz jasna ;P
Postaram się dodać wkrótce post o kamieniach i medycynie niekonwencjonalnej z nimi związaną, który miał pojawiać się co tydzień w weekend. Trzeba się ogarnąć bo w końcu wakacje się zaczęły ;)
Mieliśmy lecieć z Michałem do Gdańska na tydzień. Trzy dni przed wylotem stan dziadka się pogorszył i trafił do szpitala. W poniedziałek 25 czerwca po 7:30 rodzice powiedzieli mi że nigdzie nie lecimy bo dziadek odszedł. Jak to mówią "Są rzeczy konieczne i bardziej konieczne". Trochę pieniędzy nam przepadło ale mówi się trudno w takiej sytuacji...
Udało nam się jednak załatwić nowy termin wyjazdu od 2-6 lipca. Jak wszystko dobrze pójdzie to pojutrze o 23 będę już w Gdańsku razem z Michałem.
Zacząłem w końcu ćwiczyć (mam nadzieję) z pasją. Od wczoraj wystartowałem z dietą którą 'ustalił' mi Michał hehe. Nie wiedziałem, że gotowanie sobie zdrowych posiłków połączone ćwiczeniem sprawi mi tyle satysfakcji i doda energii. O wiele lepiej zaczynam się czuć. Z korzyścią dla wyglądu rzecz jasna ;P
Postaram się dodać wkrótce post o kamieniach i medycynie niekonwencjonalnej z nimi związaną, który miał pojawiać się co tydzień w weekend. Trzeba się ogarnąć bo w końcu wakacje się zaczęły ;)
czwartek, 19 kwietnia 2018
Zagadkowa choroba
Na zadanie domowe z polskiego mieliśmy napisać groteskę. Na początku niechętnie wziąłem się za robotę jednak z czasem nawet mi się to spodobało hahaha. W końcu zdecydowałem się to tutaj umieścić :D
Lekcja matematyki. Nauczycielka raz po raz popija kawę Uczniowie jeden po drugim podchodzą do tablicy rozwiązując pilnie zadania. Dzwoni dzwonek na przerwę. Pani profesor wstaje z krzesła przy biurku i otwiera swój podręcznik. Z zadowolonym wyrazem twarzy zadaje pilnym uczniom do zrobienia połowę kolejnej już tego roku książki Z uśmiechami na twarzach uczniowie wróciwszy do domu od razu zabierają się do nauki. Nie jedzą, nie piją i nawet nie śpią aby tylko zdążyć z materiałem.
Komu jednak braknie czasu ten rezygnuje z reszty przedmiotów na rzecz matematyki Jednak pewnego dnia nauczycielka zadała bardzo ciekawe zadanie. Młodzi adepci matematyki tak się na to ucieszyli, że większość z nich rozwiązywała je przez kilka dni. Niektórzy trafili do szpitala, a tam zmarli z wycieńczenia ku przerażeniu lekarzy. Choroba, która ich strawiła była istną zagadką.
Co z resztą klasy? Spokojnie... Matematyczka już szykuje kolejne zadanka.
Lekcja matematyki. Nauczycielka raz po raz popija kawę Uczniowie jeden po drugim podchodzą do tablicy rozwiązując pilnie zadania. Dzwoni dzwonek na przerwę. Pani profesor wstaje z krzesła przy biurku i otwiera swój podręcznik. Z zadowolonym wyrazem twarzy zadaje pilnym uczniom do zrobienia połowę kolejnej już tego roku książki Z uśmiechami na twarzach uczniowie wróciwszy do domu od razu zabierają się do nauki. Nie jedzą, nie piją i nawet nie śpią aby tylko zdążyć z materiałem.
Komu jednak braknie czasu ten rezygnuje z reszty przedmiotów na rzecz matematyki Jednak pewnego dnia nauczycielka zadała bardzo ciekawe zadanie. Młodzi adepci matematyki tak się na to ucieszyli, że większość z nich rozwiązywała je przez kilka dni. Niektórzy trafili do szpitala, a tam zmarli z wycieńczenia ku przerażeniu lekarzy. Choroba, która ich strawiła była istną zagadką.
Co z resztą klasy? Spokojnie... Matematyczka już szykuje kolejne zadanka.
wtorek, 27 marca 2018
Kamienie szlachetne - cytryn
W swoim zbiorze posiadam dwa okazy. Oszlifowany oraz nieoszlifowany jak widać na zdjęciach poniżej
Właściwości:
Cytryn jest kamieniem, który sprzyja utrzymaniu stabilności i bezpieczeństwa w sferze materialnej oraz satysfakcji z życia zawodowego. Energia Cytrynu pozytywnie oddziałuje na osoby rozpoczynające nową pracę lub projekt, inwestujące znaczne środki finansowe i podejmujące związane z tym ryzyko. Ogólnie Cytryn przeznaczony jest dla wszystkich osób przedsiębiorczych, które czują się dobrze przy dużej ilości zadań i ciągłych zmianach. We wszystkich tych sytuacjach potrzebna jest odwaga, siła przebicia, zdolności przekonywania, logiczne myślenie i silna motywacja wewnętrzna. Cytryn to kamień sukcesu dodający odwagi w negocjacjach biznesowych. Warto ubrać się w biżuterię z Cytrynem w dniu ważnych rozmów zawodowych lub trudnych decyzji do podjęcia.
Jednocześnie osobom o opisanym wyżej profilu nie może zabraknąć zdrowego dystansu do spraw zawodowych i odpoczynku od życia na uzależniającej „adrenalinie”. Czyli bardzo ważnym elementem jest zachowanie równowagi między kilkoma sferami życia, w czym noszenie Cytrynu może pomóc.
Cytryn jest doskonały dla ludzi, którzy nie odnajdują się na stanowiskach pracy z rutynowymi, powtarzanymi i mało twórczymi czynnościami lub wypełnionymi narzuconymi z góry zadaniami. Ten kamień jest dla tych, którzy czując w sobie duże pokłady energii kreatywnej chcą łączyć pracę zawodową ze swoją pasją i tylko wtedy czerpią z niej satysfakcję.
Cytryn jest także kamieniem dobrobytu. Przyciąga wiele dobrych okazji czy zdarzeń oraz odpowiednich ludzi pomocnych w naszym rozwoju zawodowym, awansie, rozkręceniu własnej firmy czy w wyjściu z kryzysu finansowego.
Cytryn wg medycyny niekonwencjonalnej:
• Podwyższa zdolności regeneracyjne organizmu w czasie choroby.
• Zwany jest kamieniem antycukrzycowym - wspomaga wydzielanie insuliny, reguluje pracę trzustki i wątroby.
• Poprawia system krążenia, pracę gruczołów limfatycznych i komórek mózgowych.
• Usprawnia pracę systemu trawiennego, reguluje przemianę materii, łagodzi dolegliwości żołądkowe i jelitowe.
• Obniża wysoki poziom cholesterolu we krwi.
• Niweluje zawroty głowy, łagodzi migreny.
• Umożliwia szybkie zaśnięcie i zdrowy, mocny sen.
Źródło: http://pasion.com.pl
czwartek, 22 marca 2018
Psychoza
Jak zwykle wygrzebuje coś starego o czym wcześniej nie miałem pojęcia haha. Usłyszałem tą piosenkę na filmiku przedstawiającym nasze liceum. Od razu wpadła mi w ucho więc postanowiłem odnaleźć jej tytuł i wykonawcę. Jak widać udało się :D
Will you still love me
When I'm no longer young and beautiful
Will you still love me
When I got nothing but my aching soul
I know you will
Żeby tylko w życiu było tak prosto powiedzieć "Wiem, że będziesz" i jeszcze wierzyć w te słowa. Ja to już w ogóle jestem ewenement który baaaardzo długo się przekonuje do autentyczności takiego stwierdzenia. Jednak jak to mówią 'Wszystko się da jak się chce' i ma się pieniądze...... Nie no tego powiedzonka nie lubię :P
I właśnie nadszedł mnie czas kiedy wena mi się urywa. No co zrobić? Zmienić temat? Ok... Pomyślmy
Od jakiegoś czasu wszystko potrafi mnie wyprowadzić z równowagi. Kupiłem sobie herbatę z melisy i...? No i kur*a nie pomaga... -,-
Kolejny temat, niczym strumień świadomości w powieści psychologicznej z której dostałem 3 z odpowiedzi na polskim...
Następna drama Weroniki na religii. Katecheta pyta o film na którym można się rozpłakać. Ona na to, że o Islamie -,- reakcja do przewidzenia - śmiech całej klasy i kłótnia na temat muzułmanów. Ale zaraz, chwila... W sumie kogo to obchodzi...
Postanawiam się odprężyć. Wlewam wody do wanny. Zrelaksowany zaczynam kolejną próbę...
I właśnie nadszedł mnie czas kiedy wena mi się urywa. No co zrobić? Zmienić temat? Ok... Pomyślmy
Od jakiegoś czasu wszystko potrafi mnie wyprowadzić z równowagi. Kupiłem sobie herbatę z melisy i...? No i kur*a nie pomaga... -,-
Kolejny temat, niczym strumień świadomości w powieści psychologicznej z której dostałem 3 z odpowiedzi na polskim...
Następna drama Weroniki na religii. Katecheta pyta o film na którym można się rozpłakać. Ona na to, że o Islamie -,- reakcja do przewidzenia - śmiech całej klasy i kłótnia na temat muzułmanów. Ale zaraz, chwila... W sumie kogo to obchodzi...
Postanawiam się odprężyć. Wlewam wody do wanny. Zrelaksowany zaczynam kolejną próbę...
Wieczór wszelkie myśli się kotłują
Nagle chęci odbierają i nam humor psują
Na to dobra rada
Natchnienie się zakrada
Nagle babcia gdzieś jak groźba
"Ileż w wannie siedzieć można!?"
Natchnienie rozpłynęło się w pianie
Więc je w kanał spuść kochanie -,-
Wychodzę z łazienki jeszcze bardziej wkurzony jednak nie poddaje się. Zastanawiam się co dalej? Co można jeszcze opisać. Zauważam, że nie zmieniłem kursywy tekstu i pisze dalej pochyłą czcionką. Zmieniam ją na normalną. Robiąc to na komórce nie mogę trafić palcem w odpowiednie miejsce. Odpuszczam tak wściekły, że mam ochotę rozbić coś aby rozpadło się na x do potęgi tysięcznej kawałków. Rzucam telefonem, który jakimś cudem się nie rozbija. Po czasie... Godzina 19:50 wypijam melise która zdążyła się zaparzyć 100 razy, biorę telefon i pisze taki oto post o wszystkim a w sumie... to o niczym (* o *)
wtorek, 20 marca 2018
FajerWerki
Jeszcze w gimnazjum pamiętam jak dobrze dogadywałem się z Weroniką. Bywałem u niej najmniej dwa razy w tygodniu. Słuchaliśmy podobnej muzyki, lubiliśmy te same filmy, mieliśmy zbliżone zdanie na różne tematy. Praktycznie zawsze się ze sobą zgadzaliśmy.
Jednak najgorzej jest przekonać się po dwóch latach do czego są zdolni tacy przyjaciele jak ona. Usłyszałem od niej dużo gorzkich słów... za dużo. Potem jednak znów wszystko było w porządku. Trafiliśmy razem do tej samej klasy w liceum. Na początku było świetnie nie licząc jej małych 'fochów', które nieraz się pojawiały niewiadomo skąd i dlaczego.
Niedawno jednak nadszedł kres cierpliwości, nie tylko mojej. Zacznę może od początku. Jakoś w listopadzie 2017 roku zmarł tata mojej przyjaciółki Klaudii w dodatku w jej urodziny. Wiadomo, bardzo trudna sytuacja. Wszyscy starali się pomóc Klaudii żeby spowrotem stanęła na nogi.
Po czasie znowu wszystko wróciło do normy. Można powiedzieć stały scenariusz. W końcu coś się musiało wydarzyć, było zbyt idealnie. Zaraz przed wyjazdem do Francji rozchorowałem się dosyć porządnie. Mieliśmy razem z Klaudią i Weroniką zrobić scenke z "Wesela" na polski. Leżałem z gorączką więc Klaudia chciała porozmawiać z nauczycielem aby przesunąć nasz termin. Niestety Weronika wpadła w szał jakby niewiadomo co się wydarzyło, zaczęła się kłócić z Klaudią. Kluczowe zdanie które tam padło brzmiało mniej więcej tak "Idź do biednego Mateusza! Zaopiekuj się nim! Tylko nie zapominaj kto jest twoją przyjaciółką. Nie pamiętasz już kto cię wspierał jak twój ojciec umarł???". Gdy Klaudia mi o tym opowiadała aż się we mnie zagotowało. Jakim trzeba być pustym człowiekiem aby powiedzieć tak komuś kto stracił bliską osobę Może ktoś jej powinien zapłacić za tą pomoc? Klaudia znowu złapała doła przez tą sytuację. Zachowywaliśmy się normalnie tylko ze względu na wyjazd do Francji i daliśmy Weronice kolejną szansę.
We Francji też zrobiła awanturę. Doszło do tego, że dziewczyna która ją przyjmowała po prostu się wystraszyła. Wykorzystała okazję, iż Natalia trafiła do dosyć złych warunków i wymieniła Weronike na Natalie. Weronika miała mieszkać razem z Justyną (i tak w rezultacie było). Nie obeszło się bez awantur i płaczu. Jak się okazało nasza kochana inteligentka powiedziała Francusce, że ma chłopaka w Indiach...
Nie dziwię się, że ta rodzina chciała się Weroniki pozbyć. Wiadomo jaka we Francji jest sytuacja a ona mówi takie rzeczy... Szkoda gadać.
Po powrocie do Polski znów wszystko było ok. Nasza bohaterka ośmieszała się przed klasą udając religioznawce czy też zabawną figlarną dziewczynę. Tak naprawdę wszyscy się z niej wyśmiewają za plecami jaka jest głupia i naiwna. Raz przyniosła Koran na religię i wyciągnęła go tak aby nasz (przystojny) katecheta zauważył. On jednak zignorował ten fakt rozczarowując bardzo Weroniczkę. Pewnego dnia znowu zarzuciła focha i do dzisiaj się nie odzywa do nikogo z naszej paczki. Powiedziała, że ma dość mnie, Klaudii, Justyny i Iwony.
Nie mam zielonego pojęcia co się jej z głową porobiło. Stała mi się obojętna. Nie rusza mnie kompletnie fakt, że nieświadomie ośmiesza się i pogrąża coraz bardziej.
Na rozluźnienie Klaudia znalazła dzisiaj mema o treści:
Jak się nazywa ogień Weroniki?
- FajerWerki
Jednak najgorzej jest przekonać się po dwóch latach do czego są zdolni tacy przyjaciele jak ona. Usłyszałem od niej dużo gorzkich słów... za dużo. Potem jednak znów wszystko było w porządku. Trafiliśmy razem do tej samej klasy w liceum. Na początku było świetnie nie licząc jej małych 'fochów', które nieraz się pojawiały niewiadomo skąd i dlaczego.
Niedawno jednak nadszedł kres cierpliwości, nie tylko mojej. Zacznę może od początku. Jakoś w listopadzie 2017 roku zmarł tata mojej przyjaciółki Klaudii w dodatku w jej urodziny. Wiadomo, bardzo trudna sytuacja. Wszyscy starali się pomóc Klaudii żeby spowrotem stanęła na nogi.
Po czasie znowu wszystko wróciło do normy. Można powiedzieć stały scenariusz. W końcu coś się musiało wydarzyć, było zbyt idealnie. Zaraz przed wyjazdem do Francji rozchorowałem się dosyć porządnie. Mieliśmy razem z Klaudią i Weroniką zrobić scenke z "Wesela" na polski. Leżałem z gorączką więc Klaudia chciała porozmawiać z nauczycielem aby przesunąć nasz termin. Niestety Weronika wpadła w szał jakby niewiadomo co się wydarzyło, zaczęła się kłócić z Klaudią. Kluczowe zdanie które tam padło brzmiało mniej więcej tak "Idź do biednego Mateusza! Zaopiekuj się nim! Tylko nie zapominaj kto jest twoją przyjaciółką. Nie pamiętasz już kto cię wspierał jak twój ojciec umarł???". Gdy Klaudia mi o tym opowiadała aż się we mnie zagotowało. Jakim trzeba być pustym człowiekiem aby powiedzieć tak komuś kto stracił bliską osobę Może ktoś jej powinien zapłacić za tą pomoc? Klaudia znowu złapała doła przez tą sytuację. Zachowywaliśmy się normalnie tylko ze względu na wyjazd do Francji i daliśmy Weronice kolejną szansę.
We Francji też zrobiła awanturę. Doszło do tego, że dziewczyna która ją przyjmowała po prostu się wystraszyła. Wykorzystała okazję, iż Natalia trafiła do dosyć złych warunków i wymieniła Weronike na Natalie. Weronika miała mieszkać razem z Justyną (i tak w rezultacie było). Nie obeszło się bez awantur i płaczu. Jak się okazało nasza kochana inteligentka powiedziała Francusce, że ma chłopaka w Indiach...
Nie dziwię się, że ta rodzina chciała się Weroniki pozbyć. Wiadomo jaka we Francji jest sytuacja a ona mówi takie rzeczy... Szkoda gadać.
Po powrocie do Polski znów wszystko było ok. Nasza bohaterka ośmieszała się przed klasą udając religioznawce czy też zabawną figlarną dziewczynę. Tak naprawdę wszyscy się z niej wyśmiewają za plecami jaka jest głupia i naiwna. Raz przyniosła Koran na religię i wyciągnęła go tak aby nasz (przystojny) katecheta zauważył. On jednak zignorował ten fakt rozczarowując bardzo Weroniczkę. Pewnego dnia znowu zarzuciła focha i do dzisiaj się nie odzywa do nikogo z naszej paczki. Powiedziała, że ma dość mnie, Klaudii, Justyny i Iwony.
Nie mam zielonego pojęcia co się jej z głową porobiło. Stała mi się obojętna. Nie rusza mnie kompletnie fakt, że nieświadomie ośmiesza się i pogrąża coraz bardziej.
Na rozluźnienie Klaudia znalazła dzisiaj mema o treści:
Jak się nazywa ogień Weroniki?
- FajerWerki
sobota, 10 marca 2018
Francja
We Francji byłem pod koniec stycznia i przez cały luty zupełnie nie miałem ochoty ale też czasu żeby opisać wrażenia. Cały projekt wziął się stąd że polskie wojska pod dowództwem Józefa Hallera stacjonowały tam podczas wojny. Natomiast w naszej gminie jest miejscowość Jurczyce w których swój dworek miał właśnie Józef Haller.
niedziela, 21 stycznia 2018
Czy to hobby czy też nie...
W tym poście chciałem się zastanowić nad moimi pasjami, jakimś hobby. Dużo jest rzeczy które lubię robić aczkolwiek nie wiem czy można to takowo nazwać. Hobby kojarzy mi się z czymś co się nigdy nie znudzi, czymś co lubimy robić, zbierać, kolekcjonować, oddawać się temu na całego. Śpiew, gra na instrumentach, sport, zbieranie znaczków pocztowych, i wiele wiele innych. Zacznijmy zatem co takiego we mnie siedzi.
wtorek, 16 stycznia 2018
Wizyta w muzeum
Godzina 7:17
Leżę w łóżku co chwila kaszląc. Jakże pomocny lekarz stwierdził że dopadła mnie dziwna, niegroźna infekcja... Naprawdę??? No sam bym na to nie wpadł. Przepisał lekarstwa, które zacząłem zażywać przed wizytą w ośrodku zdrowia. Tak....
Ale co będziecie czytać o narzekaniach na NFZ. Od tego są politycy :P
We czwartek (prawie tydzień temu) byliśmy w Muzeum Narodowym w Krakowie. Zwiedzaliśmy wystawę poświęconą Wyspiańskiemu.
Bardzo mnie zaskoczył sposób oprowadzania przez panią przewodnik. Każde dzieło omawiała pod kątem przestawienia życia autora, a przede wszystkim jak owe życie wpływało na malowane obrazy czy pisane książki. Kolejne zaskoczenie - Wyspiański projektował meble! Usłyszałem o tym pierwszy raz i chyba najbardziej zapadło mi w pamięci. I to jeszcze jak je projektował... Aż bym się pokusił napisać o tym osobny post haha.
Udało mi się zrobić jedno kiepskie zdjęcie |
Wystawa była według mnie bardzo dobrze przemyślana i mimo, że nie jestem wielbicielem chodzenia po muzeach - daje łapkę w górę :D
Za tydzień wyjazd do Francji na 4 dni. Już nie mogę się doczekać ale boję się trochę lotu samolotem... Nigdy w życiu nie leciałem i mam nadzieję, że nie będzie to przeżycie przyprawiające o stan przedzawałowy.
Właśnie... był bym zapomniał. Utworzyłem dwie nowe strony "W morzu ulotnych dni" oraz "Bogobojni". Tytuły dwóch książek czy czegoś w tym stylu, które zacząłem pisać dwa lata temu i o nich zapomniałem haha. Nie mogłem wymyślić lepszego tytułu dla tej drugiej więc liczę na jakieś podpowiedzi ;)
Właśnie... był bym zapomniał. Utworzyłem dwie nowe strony "W morzu ulotnych dni" oraz "Bogobojni". Tytuły dwóch książek czy czegoś w tym stylu, które zacząłem pisać dwa lata temu i o nich zapomniałem haha. Nie mogłem wymyślić lepszego tytułu dla tej drugiej więc liczę na jakieś podpowiedzi ;)
sobota, 13 stycznia 2018
Sylwester
Nowy Rok... 2018
31 grudnia/1 stycznia - noc spędzona z Michałem w bardzo miłej atmosferze przy filmie i Picolo (tak nie było alkoholu [no dobra może jedno małe piwko wypiłem])
Fakt mówi sam za siebie :]
Nie będę zdradzać nic więcej bo nie chce zapeszyć ale całkiem dobrze się układa.
Niestety Gabryś zafundował sobie wizytę w szpitalu. Michał go nie odwiedził z wiadomych powodów i teraz przyjaciele go obwiniają, że to on się przestał odzywać. Fakty są niestety inne ale Gabryś umie z siebie zrobić ofiarę i niestety mu wierzą. W sumie to trochę moja wina... Zrobiłem świństwo. Zabrałem Gabrysiowi dwie osoby które kochał... Mnie i Michała... Może to jego zemsta mająca na celu skłócenie nas żeby każdy został sam... Nie wiem. Mam tylko nadzieję że mu się nie uda. Dużo się wydarzyło i nie chce tego stracić...
31 grudnia/1 stycznia - noc spędzona z Michałem w bardzo miłej atmosferze przy filmie i Picolo (tak nie było alkoholu [no dobra może jedno małe piwko wypiłem])
Fakt mówi sam za siebie :]
Nie będę zdradzać nic więcej bo nie chce zapeszyć ale całkiem dobrze się układa.
Niestety Gabryś zafundował sobie wizytę w szpitalu. Michał go nie odwiedził z wiadomych powodów i teraz przyjaciele go obwiniają, że to on się przestał odzywać. Fakty są niestety inne ale Gabryś umie z siebie zrobić ofiarę i niestety mu wierzą. W sumie to trochę moja wina... Zrobiłem świństwo. Zabrałem Gabrysiowi dwie osoby które kochał... Mnie i Michała... Może to jego zemsta mająca na celu skłócenie nas żeby każdy został sam... Nie wiem. Mam tylko nadzieję że mu się nie uda. Dużo się wydarzyło i nie chce tego stracić...
Subskrybuj:
Posty (Atom)