wtorek, 20 marca 2018

FajerWerki

Jeszcze w gimnazjum pamiętam jak dobrze dogadywałem się z Weroniką. Bywałem u niej najmniej dwa razy w tygodniu. Słuchaliśmy podobnej muzyki, lubiliśmy te same filmy, mieliśmy zbliżone zdanie na różne tematy. Praktycznie zawsze się ze sobą zgadzaliśmy.
Jednak najgorzej jest przekonać się po dwóch latach do czego są zdolni tacy przyjaciele jak ona. Usłyszałem od niej dużo gorzkich słów... za dużo. Potem jednak znów wszystko było w porządku. Trafiliśmy razem do tej samej klasy w liceum. Na początku było świetnie nie licząc jej małych 'fochów', które nieraz się pojawiały niewiadomo skąd i dlaczego.

Niedawno jednak nadszedł kres cierpliwości, nie tylko mojej. Zacznę może od początku. Jakoś w listopadzie 2017 roku zmarł tata mojej przyjaciółki Klaudii w dodatku w jej urodziny. Wiadomo, bardzo trudna sytuacja. Wszyscy starali się pomóc Klaudii żeby spowrotem stanęła na nogi.
Po czasie znowu wszystko wróciło do normy. Można powiedzieć stały scenariusz. W końcu coś się musiało wydarzyć, było zbyt idealnie. Zaraz przed wyjazdem do Francji rozchorowałem się dosyć porządnie. Mieliśmy razem z Klaudią i Weroniką zrobić scenke z "Wesela" na polski. Leżałem z gorączką więc Klaudia chciała porozmawiać z nauczycielem aby przesunąć nasz termin. Niestety Weronika wpadła w szał jakby niewiadomo co się wydarzyło, zaczęła się kłócić z Klaudią. Kluczowe zdanie które tam padło brzmiało mniej więcej tak "Idź do biednego  Mateusza! Zaopiekuj się nim! Tylko nie zapominaj kto jest twoją przyjaciółką. Nie pamiętasz już kto cię wspierał jak twój ojciec umarł???". Gdy Klaudia mi o tym opowiadała aż się we mnie zagotowało. Jakim trzeba być pustym człowiekiem aby powiedzieć tak komuś kto stracił bliską osobę  Może ktoś jej powinien zapłacić za tą pomoc? Klaudia znowu złapała doła przez tą sytuację. Zachowywaliśmy się normalnie tylko ze względu na wyjazd do Francji i daliśmy Weronice kolejną szansę.
We Francji też zrobiła awanturę. Doszło do tego, że dziewczyna która ją przyjmowała po prostu się wystraszyła. Wykorzystała okazję, iż Natalia trafiła do dosyć złych warunków i wymieniła Weronike na Natalie. Weronika miała mieszkać razem z Justyną (i tak w rezultacie było). Nie obeszło się bez awantur i płaczu. Jak się okazało nasza kochana inteligentka powiedziała Francusce, że ma chłopaka w Indiach...
Nie dziwię się, że ta rodzina chciała się Weroniki pozbyć. Wiadomo jaka we Francji jest sytuacja a ona mówi takie rzeczy... Szkoda gadać.
Po powrocie do Polski znów wszystko było ok. Nasza bohaterka ośmieszała się przed klasą udając religioznawce czy też zabawną figlarną dziewczynę. Tak naprawdę wszyscy się z niej wyśmiewają za plecami jaka jest głupia i naiwna. Raz przyniosła Koran na religię i wyciągnęła go tak aby nasz (przystojny) katecheta zauważył. On jednak zignorował ten fakt rozczarowując bardzo Weroniczkę. Pewnego dnia znowu zarzuciła focha i do dzisiaj się nie odzywa do nikogo z naszej paczki. Powiedziała, że ma dość mnie, Klaudii, Justyny i Iwony.

Nie mam zielonego pojęcia co się jej z głową porobiło. Stała mi się obojętna. Nie rusza mnie kompletnie fakt, że nieświadomie ośmiesza się i pogrąża coraz bardziej.
Na rozluźnienie Klaudia znalazła dzisiaj mema o treści:

Jak się nazywa ogień Weroniki?
- FajerWerki

2 komentarze:

  1. Nie wiem, czy powinnam wypowiadać się na ten temat...
    Weronika jest osobą, którą obwiniam o wszystko, co się między nami stało we wakacje przed pierwszą klasa liceum. Gdyby nie ona... może wciąż bylibyśmy w jednej szkole? Jest jedną z tych osób, które nie zasługują absolutnie na nic od życia i ludzi. Nie wstydzę się nienawiści względem niej, w pełni na nią zapracowała...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż... Tak chciał los. Na szczęście wszystko między nami wróciło do normy. Zgadzam się z tobą co do słowa

      Usuń