poniedziałek, 6 maja 2019

Matur dzień I

Odpoczywam właśnie po serii matur z polskiego. Pomyślałem sobie, że w sumie czemu by nie napisać krótkiego wspomnienia z tych wyjątkowych dni. Kiedyś gdy przeczytam te posty będę mógł się pośmiać czym ja się stresowałem albo pomyśleć też być może, że najgorsze za mną.
Zatem zaczynając od rana - pobudka 6:40. Skończyły mi się moje ulubione płatki Corn flakes więc zmuszony byłem ugotować sobie orkisz (#fitbreakfastbeforeexam). Gdy już zjadłem i się ubrałem zorientowałem się że wstałem za wcześnie... O jakieś cenne pół godziny. Myślałem że nie będę się mógł pozbierać więc obudziłem się tak aby zdążyć, a tu niespodzianka godzinka i byłem gotów. Do szkoły mam 10 minut więc byłem kilkanaście minut po 8 jak kazali nauczyciele. Do sal weszliśmy o wpół do dziewiątej aby przećwiczyć procedury kodowania itd. Przewodniczącą komisji okazała się moja ulubiona pani od matmy zatem nie było się czym martwić że nie wytłumaczą nam co i jak. W końcu nadeszła ta chwila...  Kazano otworzyć arkusze.

Pierwsze co pomyślałem po przeczytaniu pierwszego tekstu to 'Kurde chyba jest dobrze!'. Przy trzecim zadaniu mały zgrzyt ale nie przejąłem się idąc do kolejnych zadań. Przy drugim tekście już zwątpiłem. Zupełnie mi nie siadł! Nie wiem czy był trudny czy po prostu byłem poddenerwowany i nie mogłem się skupić. Zadania do tego czytania ze zrozumieniem były istną zagadką. Suma sumarum napisałem wszystko prócz jednego zadania ale nie byłem pewien połowy zapisanych i zaznaczonych odpowiedzi. No... Dobra... Nie byłem pewien większości :o. Po napisaniu streszczenia logicznego już byłem niezadowolony. Zupełnie mi się ono nie podobało ale pomyślałem 'Dobra nie ma czasu' i poszedłem dalej.
Pora na wypracowanie... Prosiłem o Pana Tadeusza którego powtarzałem... NIE DZIADY CZĘŚĆ III ...
Moja mina musiała wtedy mówić 'Kuźwa czemu Dziady!'. No ale cóż zrobić, interpretacji pisać nie będę. Wziąłem się w garść i zacząłem myśleć. Coś skleciłem przez te półtorej godziny które tam jeszcze siedziałem ale nie jestem zadowolony. Dziady opisałem powierzchownie, a jako tekst kultury dałem Igrzyska śmierci. Jakoś mam wrażenie że to co napisałem się nie trzyma kupy i w ogóle same głupoty... No ale nie ma co się załamywać może będzie dobrze :D
Wróciłem do domu, zdałem relacje babci i mamie a potem tacie. Oczywiście nie odpuściłem też telefonu do Emilki, która stwierdziła że nie takie Dziady straszne, jednak zupełnie mnie nie przekonała że to był dobry traf. Potem jeszcze telefon do Michała i zdanie relacji także kuzynce Ani na naszej mesengerowej grupie. Po obiadku przyszła pora na rozszerzenie. Od początku czułem, że pójdzie mi o wiele lepiej. Weszliśmy do sali. Nasza kochana pani od angielskiego nakazała CZYTAĆ INSTRUKCJE NA GŁOS. Po uroczystym odczytaniu pozwoliła nam otworzyć arkusze i je zakodować. Pomyślałem wtedy co za nieodpowiedzialna osoba wybrała akurat ją na przewodniczącego komisji. No ale mniejsza o to - trzeba zacząć pisać. Po wgłębieniu się w tekst stwierdziłem, że nic z niego nie rozumiem. Przeczytałem kolejny raz. Myśl przez głowę - "Kuźwa no przecież nie mogę mieć 0%". Czytam jeszcze dwa razy i stwierdzam, że zacznę pisać streszczenie logiczne. Wtedy dopiero wpadłem na genialny trop 'To jest o tym czym jest dobro i zło!'. Zacząłem pisać wstęp zaraz po streszczeniu tekstu, potem przepisałem z brudnopisu kolejno wstęp i streszczenie logiczne. 'Hura mam już prawie połowę' pomyślałem i szybko napisałem swoje stanowisko i tezę. Potem dwa przykłady z Niezgodnej i z Dżumy, podsumowanie i rozprawka gotowa. Tym razem byłem zadowolony ze swojego dzieła.
Najlepsze czekało w drodze powrotnej. Wracając do domu przechodziłem przez przejście dla pieszych i poczułem, że coś rozplaskło się na moim ramieniu. Usłyszałem skrzeczenie kawki która przeleciała nade mną. Niedowierzając spojrzałem na ramię i ujrzałem świeże ptasie gówno... Do teraz zastanawiam się czy to na szczęście czy coś próbuje mi zasugerować, że z tej matury będzie gówno :O

3 komentarze:

  1. Jak ptak na kogoś narobi, to przynosi szczęście. Podobno.
    Dla mnie te tematy nie były złe, a rozszerzenie w ogóle prościutkie. Co prawda moje tezy w wypracowaniach były dość oryginalne, bo najpierw "wolność to upragniony stan ludzi, który nigdy nie zostanie osiągnięty", a potem "Zło ma sposoby, aby zmusić człowieka do bezsilności". W tej drugie "Dżuma" to było pierwsze, co przyszło mi na myśl, a potem "Mniejsze zło" Sapkowskiego. Więc jestem zadowolona.
    Jak matmę oceniasz?

    https://myslizglowywylatujace.blogspot.com/ < nowy adres bloga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha ja nie wszedłem na wyższy poziom interpretacji xd
      Matma? Cóż wydawała się łatwa jak dla mnie. Postaram się zaraz naskrobać post z dzisiejszego dnia bo działo się u nas :D

      Usuń
  2. Widzę, że nie tylko ja miałam stracha przed polskim. Ale dzięki naszej polonistce jestem dziadologiem, więc powinno być nieźle (jednak opłacało się uczyć tych wszystkich dziwnych romantycznych rzeczy - hurra). Tobie z pewnością poszło dobrze. Przez stres zawsze wydaje się, że poszło gorzej niż w rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń