środa, 8 maja 2019

Matur dzień III

I już po angielskim. Nie zapeszając - poszło mi świetnie. W końcu poczułem, że się postarałem i coś mi wyszło.
Rano jak zwykle ten sam rytuał zbierania się do kupy. Potem krótkie powtórzenie ze znajomymi z klasy i już 8:45. Idąc sprawdzić w której sali pisze angielski spotkałem znowu mamę Emilki która życzyła mi powodzenia. Potem jeszcze krótka wymiana zdań z panią od matmy dosłownie w locie i już wchodzimy do sali. Po przeczytaniu instrukcji kazano nam otworzyć arkusze. Zwróciłem uwagę na kolor naklejek i pomyślałem, że pewnie nie będę pamiętać za niedługo jaki kolor był na jakiej maturze haha. Aż się zastanawiam czy tego nie spisać.

Słuchanie było raczej łatwe. O reszcie zadań też mogę to stwierdzić. E-mail wyszedł mi cudo. Jeszcze nigdy się tak nie postarałem i nie sądziłem, że uda mi się zastosować ciekawe słownictwo i zwroty. Z podstawy jestem bardzo zadowolony. Rozszerzenie podobnie aczkolwiek tutaj dużo razy się wahałem. Słuchanie w miarę łatwe, reszta zadań w porządku, gramatyka raczej też mnie nie zaskoczyła. Jedyne czego się obawiam to, że przekombinowałem w rozprawce używając zwrotu którego nie byłem do końca pewien no ale cóż - bez ryzyka nie ma zabawy ;P
Wychodząc z sali spotkałem naszą wychowawczynię, która zapytała czy rodzice znają moje plany i czy wiedzą, że nie chce iść na studia. Powiedziałem jej prawdę, że jeszcze nic im nie mówiłem. Doradziła mi żebym zrobił to jak najszybciej ale póki co nie czuje się na siłach brnąć w pewne kłótnie.
Wróciwszy do domu obdzwoniłem Michała, Emilie i tatę. Zostało mi zadzwonić do Ani i obejrzeć filmiki powtórkowe na jutrzejszy ustny Polski bo mam złe przeczucia że się zatne i nie zdam... Jeśli jutro przeżyje i ZDAM to będę już szczęśliwy i spokojny :o

1 komentarz:

  1. Angielski też napędził mi stracha, ale nie takiego, jak matma. Myślę,że poszło nam dobrze :)

    OdpowiedzUsuń