piątek, 24 listopada 2017

Gorzka prawda

W ostatnich postach nie byłem zbyt wylewny. Przypominając sobie te z poprzednich edycji tego bloga mogę stwierdzić, że tamte problemy nie były problemami. Albo inaczej... Z biegiem czasu przekonujemy się jak bardzo zmienia się dla nas definicja problemu. Jeszcze w podstawówce kłótnia o ołówek była wręcz tragedią. Teraz wydaje się to wręcz śmieszne.
Zacznę może od pewnej sytuacji od której wszystko się zaczęło.
Pamiętam jak zarzekałem się, że dla mnie miłość nie ma znaczenia. Na wycieczce do Zawoji poznałem Michała jak juz wspomniałem. W miarę dobrze się nam rozmawiało. Jednak po śmierci Tosi  (mojej świnki morskiej) coś się we mnie zmieniło. Poczułem coś czego nigdy nie czułem... co gorsza... do nowo poznanego chłopaka.

Po dwóch miesiącach stwierdziłem, że nie mam nic do stracenia. Po wigilii klasowej powiedziałem Michałowi co do niego czuje. Tak... jestem homoseksualistą... teraz wiem to na pewno.
Jednak mój obiekt zauroczenia taki nie był. Jestem mu tylko wdzięczny, że zachował to dla siebie. Za całą resztę go nienawidzę... Setki wręcz wiadomości wynagrodził milczeniem. Justyna mnie wspierała jednak to nie wystarczyło. W końcu o moim problemie dowiedzieli się rodzice. Tata powiedział mamie, że stracił syna. Chciałem zagłuszyć ból, nieokreślony ból psychiczny - bólem fizycznym. Mówiąc prosto sięgnąłem po scyzoryk...

BŁĄD

Pewnego wieczoru mama zauważyła rany na ręce. Tata zrobił awanturę. Krzyczał, że odda mnie do psychiatryka. Mama nie wiedziała co robić. Ja zamknąłem się w pokoju na kolejne dwa dni. Wychodziłem tylko do toalety i po herbatę, którą robiła mi mama. W końcu zapisali mnie do psychologa. To był właśnie powód. W końcu poradziłem sobie z miłością do Michała.
Pojawiło się paru fajnych ludzi z takim problemem jak ja. Jednak znajomość urywała się słowami "nic z tego nie będzie". W czerwcu zdecydowałem się założyć konto na portalu randkowym dla gejów. Poznałem Bartka z Krakowa. Bardzo blisko mnie. Spotkaliśmy się raz. Było cudownie. Pierwszy raz przytuliłem się do chłopaka i stwierdziłem, że wiem już na 100% kim jestem. Mama mnie zaakceptowała. Usłyszała od taty, że się po prostu poddała. Wydawało mi się, że wreszcie znalazłem szczęście. Kolejne, spotkanie - pocałunek, którego nie zapomnę nigdy. Wreszcie odważyłem się pojechać do niego do Krakowa. W jego mieszkaniu miał miejsce mój pierwszy raz z chłopakiem w łóżku.
Chciałem to zrobić właśnie z tym jedynym.

Tu jednak haczyk. To nie był ten jedyny... Okazał się draniem zakochanym w swoim przyjacielu... nie we mnie.

Gdy nie chciał się już ze mną spotykać stwierdziłem, że to koniec. Zerwałem z nim, nawet nie okazał skruchy. Byłem nikim w jego świecie. Po miesiącu poznałem Gabriela. Na spotkaniu okazało się, że jego wujek to kolega mojego taty. Kolejnym odkryciem był fakt, że Gabryś jest kierownikiem sklepu, w którym robimy zakupy. Poznaliśmy się 3 sierpnia. Dalej utrzymujemy kontakt. Mimo paru kłótni i niemiłych odkryć zbliżamy się do siebie ale to w kolejnym poście. Na dzisiaj już wystarczy zwierzeń. Potrzebowałem sprostować sytuację i wyjaśnić trochę ostatnie wydarzenia bo w końcu tu jest moje miejsce gdzie mogę być zawsze szczery.

Na koniec chce podziękować wszystkim, którzy ze mną są, wytrzymują z moim ciężkim charakterem i mnie wspierają.

2 komentarze:

  1. Z tobą zawsze. Do końca świata :-) Trzymaj się ciepło i nie poddawaj problemom. Grunt to walczyć o to, czego pragniesz.
    E.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ciepłe słowa :*
      Pora w końcu się wziąć w garść

      Usuń