Przez ostatni czas w domu panowała dosyć toksyczna atmosfera. Kiedy miałem tam jechać na weekend to od razu włączało mi się nerwowe nastawienie. Zacząłem nawet jeździć do taty co dwa weekendy i to jeszcze z niechęcią. Ciągłe kłótnie i awantury wywołane przez brak jakiegokolwiek planowania (dzień wcześniej, mając już swoje plany - dowiadywałem się, że mamy jechać na działkę kosić trawę) oraz brak zrozumienia moich decyzji i brak rozmowy (awantura co powiedzieć babci bo trzeci dzień z rzędu jadę do Michała).
Wszystko zaczęło się w sumie od głupiego, starego i nie działającego tableta. Wyciągłem z niego kartę z internetem ponieważ moje 30G na drugiej karcie jest na wykończeniu. Tata potrzebował internetu, miał go udostępnionego z routera i akurat pech chciał, że tablet zaczął wariować i oczywiście było na mnie, że ja wyciągam kartę i tablet się zepsuł. Od tego poleciała cała reszta czyli to, że nie mam czasu pomagać koło domu, że za dużo czasu poświęcam Michałowi a za mało rodzicom i takie tam pierdoły. Z powodu, że od dawna już planowałem powiedzieć o swojej orientacji babci (od strony taty) to był to dla mnie czynnik motywujący aby w końcu to zrobić. Dlatego też napisałem babci list, w którym to napisałem wprost, (między innymi) że jestem gejem i nie oczekuje, że babcia to zrozumie chociaż bardzo bym się ucieszył ale oczekuje aby to zaakceptowała. Ręce mi się trzęsły przez cały ten czas bo z jednej strony miałem cholernie dość tych awantur ale z drugiej strony mogłem tą sytuację pogorszyć. Jednak w końcu dokończyłem list. Wahałem się jeszcze parę chwil ale w końcu powiedziałem sobie w myślach 'Idź i załatw to w końcu jak facet'. Zszedłem na dół, babcia jak zwykle przy telewizorze, zaczęła mówić z uśmiechem, że jak byłem mały i schodziłem po schodach to zawsze mówiłem "dum dum" zamiast dzień dobry. Ja na to ze stoickim spokojem, że dzisiaj nic nie będę mówić tylko napisałem wszystko co mam do powiedzenia bo w końcu trzeba pewne rzeczy wyjaśnić, a słowa napisane mają moim zdaniem większą wartość, można kilka razy przeczytać aby czegoś źle nie zrozumieć. I wręczyłem babci list. Nie wiem jak (bo tak mi się ręce trzęsły) dojechałem autem do Michała i spędziłem z nim cały dzień. Wieczorem dopiero się uspokoiłem gdy babcia zadzwoniła i powiedziała, że zawsze mnie kochała i będzie kochać. Wtedy już wiedziałem, że to była dobra decyzja. Oczywiście mama stwierdziła, że zrobiłem największą głupotę jaką mogłem zrobić, a tata dostał jakichś spazm jak się dowiedział ale dzisiaj gdy zadzwoniłem do babci i trochę porozmawialiśmy to zrozumiałem, że stało się coś niesamowitego. Jak pisałem od dłuższego czasu nie miałem ochoty przyjeżdżać do domu do taty i babci. Można powiedzieć, że stali mi się obojętni. Ale dzisiaj jakby na nowo odzyskałem uczucie do babci, na nowo stała mi się bliską osobą. Po rozmowie, po tym jak powiedziała, że podziwia mnie za odwagę i zawsze będzie stała po mojej stronie - zrozumiałem, że zyskałem nową osobę, która mnie będzie kochać i wspierać. Teraz tylko muszę dać czas tacie aby wszystko sobie poukładał, dlatego póki co nie jadę do domu na weekend, a gdy przyjdzie czas będę musiał z nim szczerze porozmawiać. Kolejny raz okazuje się, że kłamstwo się nie opłaca, babcia zadała mi nawet takie pytanie czy myślałem aby nic nikomu nie mówić i się nie przyznawać. Ale co to za życie kiedy trzeba udawać, kiedy wszystko staje się grą w podchody, która nigdy się nie kończy?
Po prostu się trzymaj. Nie mam pojęcie, co innego mogę napisać. Powodzenia po prostu!
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńJesteś wielki! Nie każdy miałby dość sił, by podjąć taką decyzję. Tyle wątpliwości, no i to przecież rodzina, nikt nie chce popsuć takich stosunków. A ty to zrobiłeś i wszystko skończyło się dobrze. Nie potrafię sobie wyobrazić, jaką poczułeś ulgę. Tak bardzo się cieszę, że ta reakcja była dobra. Wielu ludziom brak zrozumienia, a gdy są to twoi bliscy, to boli najbardziej. Nie rozumiem tylko twojego taty. Ale mam nadzieję, że i on w końcu będzie miał dość sił, by zrozumieć cię i zaakceptować całkowicie.
OdpowiedzUsuń(czemu mi nic nie powiedziałeś, głupku! Przecież wiesz, że możemy porozmawiać o wszystkim. Chcesz, żebym umarła na zawał?!) :D
Obawiam się, że tata się z tym nie pogodzi, jedyne co to może po prostu się z tym oswoi. Jakoś nie było okazji pogadać bo jeszcze do tego wszystkiego miałem egzamin na głowie :D
Usuń